 |
i zrobiło mi się tak cholernie żal uświadamiając sobie, że moje konto na gadu się uszkodziło i nie mam w archiwum żadnej rozmowy z Tobą.
|
|
 |
tych prostych emocji, których znowu się uczę
|
|
 |
Trzeba na oścież otworzyć okna i wszystko wyrzucić na ulicę, a przede wszystkim samo okno i nas wraz z nim.
|
|
 |
motylki w brzuchu przestały trzepotać swoimi skrzydełkami, nogi przestały mięknąć, rumieńce zeszły z policzków. ciało skończyło z dziwnymi nawykami. zostawiłeś mnie. wszystkie te na pozór irytujące reakcje mojego ciała na Twoją obecność - również zniknęły. szkoda, lubiłam ten stan. sto razy bardziej, niż łzy, złamane serce, nieprzespane noce.. - wszystko to, co mam obecnie.
|
|
 |
mam ochotę w końcu wyjąć te dwie butelki taniego wina i kilka listków proszków nasennych z mojej szafki nocnej. brać do ust i popijać jedną tabletkę za drugą, bez opamiętania. a to wszystko w imię protestu przed Twoim odejściem. zadowolony?
|
|
 |
leżę na łóżku, w delikatnej kolorowej pościeli wciąż pachnącej Tobą. pamiętam jak na Niej leżałeś i śmiałeś się gdy wybierałam w co mam się ubrać co chwila zmieniając bluzkę. teraz Cię nie ma. jestem zupełnie sama. trzymam w ręku pamiętnik i długopis żelowy. otwieram na pierwszej stronie, jest pusta. nie miałam nigdy potrzeby, żeby coś napisać. tym razem, owszem, mam. zdejmuję skuwkę i zaczynam pisać starannym pismem na środku strony 'dlaczego?'. mimowolnie pojawiają się łzy. tęsknię, wiesz?
|
|
 |
siedzę tu z gorącym kakao w ręku i po raz setny czytam naszą rozmowę. daje do myślenia.
|
|
 |
nic nie trwa wiecznie. nie lubię jak ktoś mi kłamie prosto w oczy. więc proszę, nie obiecuj mi miłości do śmierci. wiem, że prędzej czy później mnie zostawisz. nie zmieniłeś się. nadal jesteś tym pieprzonym sukinsynem łamiącym serca przy każdej okazji. no i za co Cię tak cholernie kocham?
|
|
 |
to było trochę głupie, przyznaję. mam wyrzuty sumienia co do niektórych osób. ale nie co do Ciebie. nawet na to nie licz. zaczynam Ci się odwdzięczać, tyle.
|
|
 |
jutro jest nowe. puste. nie ma w nim problemów, cierpienia. my odbierając ten prezent wnosimy w nie nasze wątpliwości z dziś, wczoraj, przedwczoraj, całego życia. psujemy piękne jutro. rezygnujemy zupełnie nieświadomie ze szczęścia dnia dzisiejszego. bo pamiętamy. posiadamy wspomnienia. chwile, które prześladują nas każdego dnia. wracamy do nich. ze zwykłej tęsknoty
|
|
 |
przesoliłam zupę,nie posłodzilam herbaty,schowałam kawę do lodówki,przepłakałam całą noc
|
|
 |
i tak już po prostu jest. nie zasnę bez telefonu na wyciągnięcie ręki.. nigdy. nie ma takiej możliwości. logiczne, że nie napiszesz, nie zadzwonisz.. nie ma na co liczyć. ale cholera.. gdzieś tam w głębi serca jest ta mała iskierka nadziei. i każdej nocy to złudne czekanie na zwykłe 'śpij dobrze'.. nic więcej.
|
|
|
|