 |
Zwlekasz się z łóżka koło dwunastej. Po całej nocy wycia w poduszkę, wyglądasz źle. Oczy są tak czerwone, że aż pieką. Powieki są tak opuchnięte, że przypominają małe poduszki. Niemiłosierny ból, rozrywa Ci czaszkę. Całe suche i poranione wargi, proszą o choć trochę wody. Robisz herbatę, i znów widzisz jak łzy kapią Ci do kubka. Twój stan się pogorszył. /improwizacyjna
|
|
 |
stan, kiedy wiem, że gdy przyjdą zimowe popołudnia, a ja w szkole będę marznąć przyjdziesz i mnie przytulisz, kiedy wiem, że stojąc na przystanku weźmiesz moje ręce i zaczniesz je ogrzewać, kiedy wiem że oddasz mi bluzę na jedną lekcję w najzimniejszej sali, kiedy wiem, że wpadając rano zmarznięta do szkoły przyjdziesz i weźmiesz w swoje ramiona - bezcenny.
|
|
 |
może powinnam się w końcu określić, podjąć jakąkolwiek decyzję, mieć to wszystko za sobą lub widzieć w tym przyszłość. Pora przestać obwiniać ludzi, że nie potrafią mnie zrozumieć. Czas dojrzeć, i iść, ku słońcu. /improwizacyjna
|
|
 |
stanęła na mostku, na którym bywała często z nim. uśmiechnęła się do wspomnień, lecz szybko pierwsza łza jej poleciała. oparła się o barierkę i zatopiła się w swoim odbiciu w tafli jeziora. z daleka słyszała jakieś śmiechy, piski i palenie opon. wiedziała, że on też tam jest. najebany w trzy dupy siedzi i śmieje się razem ze wszystkimi. odwróciła się, zamierzając iść wypłakać się w pokoju przyjaciela, lecz zobaczyła jego. stał najebany z kolejną butelką piwa. dobrze wiedział, że ona nienawidzi, gdy on taki jest, więc na jej oczach wyrzucił tę butelkę do jeziora. 'marnujesz alkohol, to nie jest śmieszne' palnęła, próbując go wyminąć. ten nie utrzymał równowagi i wpadł do jeziora, a że było płytko, olała to. szybko ogarnął się, próbując ją zatrzymać. powiedział coś, że ją kocha. serce jej zabiło mocniej. zatrzymała się, spojrzała na niego, podeszła trochę. 'jesteś pijany, jutro nie będziesz niczego pamiętał' szepnęła do siebie i odeszła, a krople łez znaczyły drogę, w którą szła.
|
|
 |
przepraszam, zbyt często odcinam się od wszystkich i próbuję sobie poradzić sama. /improwizacyjna
|
|
 |
Pamiętam, gdy wracałam ze spotkania z Nim. Cała zamyślona wchodziłam po schodach lekko zatrzaskując drzwi. Opierałam się o ich szybę, nie zwracając uwagi na to, jak bardzo ona jest zimna. Uśmiechałam się do siebie, skrupulatnie oblizując wargi. Mama, stojąc w drzwiach pokoju, patrzyła na Mnie szepcząc pod nosem. Nie zwracałam uwagi na to, czy wróciłam z prostymi włosami lub z rozmazanym makijażem. Czułam, że Go kocham, a to było wtedy najważniejsze.
|
|
 |
Nie potrzebne mi kwiaty, a słodyczą nie ufam, tu wystarczy mi mój głos i to że tego słuchasz! nie ważne jak bedzie przysięgam być przy tobie...
|
|
 |
Bierzmy najlepszych, nie pierwszych lepszych.!
|
|
 |
To ona pierwsza wzięła go za rękę, tak naturalnie, jakby ta ręka do niej należała, a on odchylił do tyłu jej twarz i mocno pocałował, jakby całowali się zawsze i jakby nikt inny nigdy tego nie robił.
|
|
 |
To podłe uczucie wiedzieć, że nie można nic zrobic, a tęskni się z całego serca i jeszcze mocniej.
|
|
 |
Nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak wiele trudności sprawia mi wdech i wydech bez Ciebie.
|
|
 |
Bez Ciebie prawie tak samo jak z Tobą. Tylko palę za dwóch, piję za dwóch i umieram za dwóch.
|
|
|
|