 |
Jakbyś czegoś potrzebował.. jestem obok.
|
|
 |
Miłość utonęła gdzieś w reklamowych gadżetach
|
|
 |
-Napisałam Ci list.
-Nic nie dostałem.
-To dziwne. Na kopercie napisałam "Do najgorszego kłamcy i manipulatora wszechczasów". Może masz jakąć konkurencję w tej dziedzinie.
|
|
 |
Kiedyś, uśmiechałam się, chodziłam ubrana na jaskrawe, ciepłe kolory. Słuchałam popu i niczym się nie przejmowałam. Ale to było kiedyś.. Teraz? Teraz to nic nie pozostało po tamtej osobie. Ubieram się na czarno, słucham rocka, w głowie mam miliony myśli, oczywiście bez żadnej odpowiedzi.
|
|
 |
Co to znaczy być szczęśliwym? To powiedzieć: `mam to w dupie` i w to uwierzyć (; |homkowa
|
|
 |
Po przeczytaniu "tego sms'a" rzuciła telefonem o ziemię. Usiadła na podłodze, zasłaniając rękami oczy. W głowie była tylko jedna myśl - "co znowu zrobiłam nie tak?!". |karmeeel
|
|
 |
- dlaczego za mną idziesz ? - chciałem powiedzieć, że Cię kocham. - więc nie poznałeś mojej przyjaciółki. - jakiej przyjaciółki ? - jest ode mnie ładniejsza i mądrzejsza. stoi za Tobą. - a .. ale tu nikogo nie ma! nie rozumiem.! - widzisz, gdybyś mnie kochał, nigdy byś się nie odwrócił. |rastabeejbe
|
|
 |
czekał na mnie na ławce, spozniłam się. usiadłam na przeciwko niego. spojrzałam na niego, twarz miał spuszczoną do dołu, i zapytałam co się stało?czego chciał się tak raptownie ze mną spotkać? podniósł głowę do góry spojrzał na nie ze smutną miną - w jego oczach widziałam nieepewność i tą jebaną obojętność. obojętność, ktora zabiła nasz związek. chciał coś powiedzieć.. nie pozwoliłam mu, odeszłam ze łzami w oczach. wszystko było jasne - to był koniec.koniec wielkiego uczucia. koniec wszystkiego. /fcuk
|
|
 |
usłyszała pukanie do drzwi. pół przytomna, z roztarganymi włosami wstała i niesfornie ubrała za dużą koszulę. na palcach, podbiegła do drzwi. ziewając, niezdarnie je otworzyła. stał z promiennym uśmiechem w jej ulubionym t-shircie. wręczył, jej bombonierkę ulubionych czekoladek i wyszeptał - miłego dnia kochanie. zaczęła się poprawiać zdruzgotana, że widzi ją w takim stanie. przyciągnął ją do siebie i delikatnie całując, powiedział - i tak Cię kocham. / abstracion
|
|
 |
bezwładnie usiadła na zdartym parapecie, starej kamienicy. rozkoszując się dymem swojego papierosa, zaciskała zęby jak kilkuletnie dziecko, nieznoszące sprzeciwu. biła się z myślami, wyklinając boga. kosmyki jej blond włosów, bezwiednie opadały na jej czoło. uchyliła delikatnie okno, by poczuć na dłoniach, mżący deszcz, za którym tak przepadała. 'przepraszam'. usłyszała, ciche skomlanie za plecami. 'przebacz mi'. - wypowiedziane, półgłosem. nie odwróciła się. nie mogła znieść jego widoku. nie po raz kolejny. bijąc się z własną podświadomością, wychyliła się za okno, przekonana o słuszności własnej śmierci. złapał ją za ramiona, w ostatnim momencie. spojrzała na niego swoimi przeszklonymi do granic możliwości źrenicami i dała mu w twarz. 'nie będziesz decydował o moim życiu. ani o życiu ani o śmierci.' - wyszeptała, po czym gwałtownie skoczyła z okna. tak, aby nie zdążył jej po raz kolejny powstrzymać. / abstracion
|
|
 |
zobaczyłeś mnie w barze. zapłakaną i kompletnie pijaną. zrozumiałeś coś. na rękach niosłeś mnie przez całe miasto nie zwracając uwagi na cały świat. obudziłam się w Twoich ramionach. najpiękniejsze co mogło mi się przydarzyć.
|
|
 |
krzyczałam 'zostaw mnie'. biłam cię. wyzywałam. nie chciałam cię znać. a ty złapałeś mnie za ręcę i pocałowałeś jak nikt inny nie potrafi.
|
|
|
|