 |
Ulicą pustą mkną na tę stronę raju tacy ludzie jak ja i ty
|
|
 |
ciemna noc, cicha muzyka płynąca z głośników, rozpierdol w głowie.. setki, miliony nieposkładanych myśli, nieposegregowanych wspomnień.
|
|
 |
Szczęście znajdzie nas raczej później, niż wcześniej,
bo dopiero gdy Cię stracę, paradoks
|
|
 |
To takie przyziemne żyć z kimś takim jak Ty,
a odnaleźliśmy siebie na planecie wśród galaktyk
|
|
 |
Kolejna zima, cukier na ustach i sól na podeszwach,
choć mam pustkę w lustrach i ból w okolicach serca
|
|
 |
Bo wiesz, że Cię kocham,
a śmierć jest tu metą na pokaz i nie skorzystam z niej,
mając nawet beton na stopach
|
|
 |
Problem w tym, że nie mam Ciebie, ale kto by tam się przejął
|
|
 |
Może zadzwonię i zapytam, 'co tam?', a może przyjdę i naniosę trochę błota?
A może tak jak zwykle zdecyduję się zostać, wiesz dobrze, jak mi blisko do nihilistycznych postaw
|
|
 |
Jakie to wszystko jest kruche, sam wiesz, to Ty 36 i 6
|
|
 |
w sumie możesz powiedzieć, że źle robię, ale wolę przejechać się na sobie, niż na Tobie
|
|
 |
Jeśli nie chcesz cierpieć to też przestań ranić
|
|
 |
Oto ja. Urodzona z jakimś defektem. Niezdolna do kontroli swoich uczuć. Raz nadwrażliwa, raz zbyt obojętna. O skrzywionym poczuciu humoru. Marna imitacja samej siebie.
|
|
|
|