 |
Widziałem śmierć i płakałem przez jej skutki, dlatego drżę gdy pomyślę, że mogę stracić kogoś znów dziś.
|
|
 |
Skoro Ciebie nie ma obok, nie ma łez, nie ma słów, które bolą.
|
|
 |
Spójrz w serce, choć wiem że nie zechcesz tam patrzeć.
|
|
 |
Nie chcę już cicho krzyczeć, i tak nie usłyszysz, Zatapiam się wśród myśli, ostatni oddech ciszy.
|
|
 |
Nie rozumiesz jej, to zagadka i bezsens, Ale masz w Niej oparcie jakby była krzesłem.
|
|
 |
co przychodzi łatwo, łatwo odchodzi.
|
|
 |
tylko po co wciąż wracać do tamtych dni, rozpamiętywać, wzdychać.. jesteś tu u mnie w sercu i nic poza tym
|
|
 |
Za priorytet uważasz dobre samopoczucie, a świadomie dopierdalasz się coraz bardziej z każdym kolejnym przesłuchanym kawałkiem. Nie chcesz już pić, a paradoksalnie wódka jest tym, co najgładziej przeszłoby Ci teraz przez przełyk. I fajki - nienawidzisz palić, cholera, nie znosisz tego dymu, drażni Cię, a mimo to najchętniej wciągnęłabyś do płuc kilka papierosów. Czas chyba w ten piątkowy wieczór przyznać, iż nie wszystko gra.
|
|
 |
Nie chcę Twojej troski i powrotu przeszłości, umarło we mnie wspomnienie .
|
|
 |
ze złości przegryzam wargi, zaciskam pięści pozostaniesz już tylko w mojej pamięci.
|
|
 |
I przecież to nie będzie trwało wiecznie, nie między Wami. Przecież wiesz jaka jesteś i wiesz jaki On jest, i to takie oczywiste, że wreszcie popełnicie jakiś ostateczny błąd, który tą całą konstrukcję zniszczy. Do diabła, masz już to przed oczami: swój płacz po nocach i Jego z wódką, Bóg wie gdzie. Będzie ciężko, Twoje serce przejdzie tortury, utrzymasz się ostatkami sił, ale mimo to nie zawracasz z drogi do pełnego zatracenia. Nie, wciąż Go całujesz, jakbyś nie miała świadomości jakie to wszystko jest kruche.
|
|
 |
Święty Mikołaju, czas na podsumowanie. Nie ukrywajmy, w tym roku wyjątkowo daleko mi od bycia grzeczną. Za dużo procentów, za dużo facetów, za dużo bezwstydności, brak pokory, krzywdy wyrządzane innym. Tak, tak, wiem, mimo to - proszę o tego faceta. Nie pakuj, nie potrzeba, szybciej będzie dostępny. I proszę, cholera, zapobiegając kolejnym wybrykom, daj mi Go, bo w ostateczności zdobędę Go samodzielnie, a nie musi odbyć się to spokojnie. Zobacz, w oczach odbijają mi się banery ze świątecznymi reklamami - wcale nie widzisz tej przeszłości, którą mam wyrysowaną w źrenicach, jasne?
|
|
|
|