|
Nie będziemy jak reszta. My damy radę, bo oni nie walczyli, oni się poddali, ale my nie. Wierzę w nas, wierzę w Ciebie./esperer
|
|
|
Im delikatniej chciałem dotknąć jej nagiego brzucha tym bardziej jej usta były roześmiane. Miała łaskotki, które często wykorzystywałem by zobaczyć znów jej złość, która przemieniała się szybko w śmiech i pocałunek. Zawsze głaskałem ją delikatnie po głowie gdy leżała na mojej klatce, a gdzieś w tle leciał film. Często stawała na palcach próbując mnie pocałować i złościła się gdy chciałem ją podnieść. Pilnowała mnie abym nie opuszczał treningów i odciągała mnie od używek. W którymś momencie nasza miłość zagubiła się w tym podłym świecie, a ja bez niej? Upadam. / niefartowny
|
|
|
Wiesz kiedy tak naprawdę uświadomiłam sobie, że nie masz dla mnie znaczenia? Kiedy przestałeś mnie boleć./esperer
|
|
|
Jesteśmy nieśmiertelni, przecież zawsze będziemy żyć w myślach i sercach innych ludzi. Więc dlaczego boimy się śmierci? Tej ostatniej drogi, tego pożegnania z bliskimi skoro nigdy od nich tak naprawdę całkowicie nie odejdziemy? Biorę kolejny raz w dłonie fotografie - w oczach pojawiają mi się łzy. Znów pękam i zaczynam płakać. Wypadają mi z dłoni gdy chce nimi zakryć twarz. Moja bezsilność kolejny raz mnie przerasta, wykańcza - powoduje, że sobie nie radzę, mam dość. Gdzie jest ta pieprzona sprawiedliwość - pytam kolejny raz, gdzie? / niefartowny
|
|
|
Organizm przypomina mi o braku kolejnej dawki alkoholu i nikotyny, która wykańcza mnie z dnia na dzień. Od kilku dni pierwsze wyjście z domu - słońce nie razi w oczy, a na ulicach pojawiają się pojedyncze osoby z parasolami. Z trzęsących się dłoni kolejny raz wypada mi papieros, który po spotkaniu z kałużą gaśnie. Idę dalej nie znając celu podróży. Zarzucam na głowę kaptur wsłuchując się w kolejny smętny track, który aktualnie słychać w słuchawkach. Serce zaczyna bić mi w rytmie bitu i po cichu powtarzam - a kiedy moja miłość zgaśnie, gdy naprawdę będę chciał iść sam, gdy bez Ciebie będzie łatwiej... / niefartowny
|
|
|
Pomyśl jak mocno musiałam kochać, skoro teraz tak nienawidzę./esperer
|
|
|
Świadomość, że ktoś Cię nie chciał, wypala każdego dnia blizny. Dosłownie, nie chciał Cię. Nie byłaś wystarczająca i myślę, że tak naprawdę nigdy nie da się tego zlekceważyć. Możesz udawać, o, w udawaniu obojętności jestem już perfekcjonistką./esperer
|
|
|
Myślę, że tak naprawdę nigdy nie pogodziłam się z jego odejściem. Po prostu z czasem nauczyłam się żyć tak jakbym nigdy go nie poznała. Wtedy mniej boli./esperer
|
|
|
Stoję na balkonie wpatrując się w ciemne niebo - brakuje na nim gwiazd tak jak w moich płucach zaczyna brakować tlenu, a serce, wątroba, nerki - zaczynają odmawiać mi współpracy. Nie potrafię odnaleźć się tutaj, z dala od Polski, od najbliższych. Nieodpowiednio zapełniam pustkę, czuje, że mogę odejść mimo niechęci... / niefartowny
|
|
|
Już nie wierzę, że gdzieś tam jest dla nas miejsce. Patrząc w gwiazdy już wiem, że nigdy nie znajdziemy się pośród nich. Nie ma przyszłości, przynajmniej tej wspólnej./esperer
|
|
|
Może wtedy trzeba było ich posłuchać? Może nie powinniśmy się zdarzyć, a dzisiaj mniej byśmy cierpieli./esperer
|
|
|
Przecież Ci nie powiem, że coś pęka. Tego nie da się opisać słowami, wiesz? Oddalamy się każdego dnia, ale nic z tym nie możemy zrobić, zupełnie nic. Wypuszczam Cię z rąk i boli, cholernie boli, ale nie jestem w stanie tego zatrzymać. Choć łzy rozmywają obraz, jedynie wzruszam ramionami. Nie krzyknę, straciłam głos. Tylko patrzę, ale wzrok też pusty. Przecież Ci nie powiem, że oto na naszych oczach umiera nam miłość. Obudzimy się dopiero kiedy nie zostanie z nas nic, kiedy nie będziemy mieli dokąd wracać./esperer
|
|
|
|