 |
I proszę, przyjedź, u mnie można palić.
|
|
 |
W nieskończoności czasu, nieskończoności materii, w nieskończoności przestrzeni powstaje bańka mydlana - organizm, owa bańka trwać będzie przez pewien czas, a potem pęka, a tą bańką jestem ja.
|
|
 |
chodź chodź
w moje ręce ciepłe
w moje ręce oczekujące
w moje usta zachłanne
jak deszcz
|
|
 |
Wiem, że za karę po śmierci odrodzę się jako szyjąca adidasy, głodzona Chinka.
|
|
 |
Bóg zszedł ze swojej gałęzi, zabrał ze sobą węża i tę głupią cipę Ewę, a jego miejsce na drzewie zajął Karol Marks i teraz ciska w was złotymi jabłkami.
|
|
 |
Ja duszę na ramieniu wiecznie mam.
Cała jestem zbudowana z ran.
|
|
 |
Ona właśnie taka była, ogrzewała wszystko naokoło siebie, a sama się wypalała.
|
|
 |
Jest oswojona, ale gdyby tak do głowy przyszło Ci zapomnieć o niej, gryzie aż do krwi.
|
|
 |
Mój pies jest bardziej czuły od was. Wy, którzy rzygacie głupim "kocham" przez nieumyte zęby.
|
|
 |
Oddalam się od was, mam teraz czas, spokojnie opadam do dna.
|
|
 |
Coś mam w środku spierdolone.
|
|
 |
Znów ostrzem twardej mowy, ćwiartuję bezmyślnie Twą wrażliwość boleśnie.
|
|
|
|