 |
wciąż słucham Grubsona, wciąż czytam Coelha, wciąż Cię kocham.
|
|
 |
pamiętam tamten dzień, kiedy spakowałam szczoteczkę do zębów, wszystkie ubrania i buty, w kilka walizek. położyłam klucz pod wycieraczką Twojego mieszkania. zmieniłam numer telefonu, zmieniłam nazwisko, przeszłam metamorfozę wyglądu. poinformowałam o tym najbliższych. nie powiedzieli Ci, chociaż szukałeś. mijaliśmy się na ulicy, nie poznałeś mnie. cieszę się Twoim szczęściem, nową, młodą żoną, małą córeczką. zapomniałeś.
|
|
 |
nigdy nie będę modelką, po prostu nie jestem bardzo wysoka, czy szczupła. przynajmniej mam cycki i tyłek. nie odmówię sobie nutelli, czy coca coli. przeklinam, palę fajki - nałogowo. lubię też zielone, wręcz kocham, uspokaja mnie. nie potrafię chodzić na obcasach. nienawidzę spódniczek, sukienek i ogólnie kobiecych ciuchów. na ogarnięcie rano wystarcza mi piętnaście minut, z wybraniem ubrań. nie uczę się dobrze. wolę męskie towarzystwo. obgryzam paznokcie. trochę za dużo marzę. ale przynajmniej mam mózg, nie jestem plastikiem, ani dwulicową szmatą jak Ty, Kochanie.
|
|
 |
zapierdalam po nierównych chodnikach. towarzyszy mi muzyka, rozkręcona na ful w słuchawkach. dokładnie jeden mistrz, Grubson. wożę się, nie zwracając uwagi na to gdzie jestem. koszulka 3ody kru pokazuje co mi w sercu gra. odpalam czerwonego Marlboro nie przejmując się pierdoloną psiarnią. mam wyjebane na nich, na facetów, na wszystko. tylko mała cząstka, mojego zamarzniętej pikawy płacze i szepcze, że potrzebuje Twojej obecności.
|
|
 |
przez te wszystkie miesiące nauczył mnie czekać na spotkanie, tęskniąc niemiłosiernie. przez te wszystkie miesiące nauczył mnie martwić się o kogoś, drżąc z nerwów, z kubkiem gorącej czekolady w ręku. przez te wszystkie miesiące nauczył mnie wybaczania nawet najgorszych schematów. przez te wszystkie miesiące nauczył mnie życia bez agresji i złości. przez te wszystkie miesiące nauczył mnie delikatności, tej przesadnej, czasami doprowadzającej do szału. przez te wszystkie miesiące nauczył mnie kochać, bezgranicznie, do końca chorej egzystencji.
|
|
 |
Jestem postacią tragiczną.
Nie ma dla mnie nadziei.
To się nie może udać.
Nie w tym miejscu,
nie w tym czasie.
|
|
 |
Czy w miłości warto iść na kompromis?
|
|
 |
Znowu to robię.
Rozdrapuję stare rany.
Chora masochistka.
|
|
 |
Jaka ciężka jest walka,
kiedy nie wierzymy w jej sens i powodzenie.
Jak ciężko wtedy znaleźć w sobie siły aby brnąć w to dalej.
Aby nie poddać się.
I nie utopić w swojej żałosności.
|
|
 |
Osądzajcie.
W końcu to Wam najlepiej wychodzi.
Wydawanie opinii na temat,
o którym nie wiecie wszystkiego.
Bo w końcu każdy lubi dzielić się swoją 'mądrością',
czyż nie?
|
|
 |
Maleńkimi krokami zbliżam się do samozagłady.
Jak to powstrzymać?
Jak się zatrzymać i ruszyć w przeciwnym kierunku?
|
|
|
|