  |
|
wiedzialam, że wymiana paru zdań może zmienić stosunki międzyludzkie. Nie wiedziałam jednak, ze opowiedzenie obcej osobie jednej ze swojej historii moze tak zbliżyć, pomimo że tego nie oczekujesz, nawet nie oczekujesz zrozumienia, jednak to zmienia wszystko, byc moze nie zawsze bo jednak trzeba umieć zauważać, ze niektórym osobom sie nie ufa, to widac od razu. Nagle zdobywasz przyjaciółkę i chcesz pokazać jej cały swój świat. Chcesz nagle latem grzać się z nią w wakacyjnym słońcu, jesienią skakać po kolorowych liściach, które zakończyły służyć drzewu, Zimą chcesz grzać się pod kocem i pić kakao w hipsterskich kubkach, a wiosną chcesz przyglądać się razem z nią jak kwitną pierwsze kwiaty, a latem powtórzyć zeszłe lato bo bylo jedno z lepszych-poznałyście się i chcecie powtarzać to wszystko znów i nagle staje się to codziennością, przyzwyczajeniem, a wszystko zaczęło się od opowiedzenia jednej historii. / gieenka
|
|
  |
|
Właśnie do mnie dotarło jak często rzucałam słowa "kocham Cię" bez pokrycia. Dowiedziałam się, że wszystkie moje miłości i zauroczenia były małymi miłościami i zauroczeniami. Ludzie chyba nie zdają sobie sprawy jak bardzo często mylimy uczucia. Jeśli facet jest dla Ciebie miły, stara się, troszczy i zdobywa Cię krok po kroku to nie świadczy o tym, że Cię kocha. Zdobywa, bada Twoje rekcje, myśli na dany temat, dopiero potem decyduje czy aby na pewno jesteś tą, której szukał i Ty też wtedy możesz zdecydować czy On jest tym, z którym chcesz spędzić życie. To wszystko brzmi banalnie i może się wydawać, że trwa to krótki czas, ale w rzeczywistości trwa o wiele dłużej niż się wydaje. Myślę, że i tak po tak długiej podróży poznawania się, nie będziecie wiedzieć o sobie wszystkiego. To taka gra w ciemno, a spędzenie życia z kimś wymaga dużo odwagi, na pewno. / gieenka
|
|
  |
|
Pare minut po pierwszej, leżałam z zamglonymi oczami od alkoholu. Wszystkie emocje, uczycia i myśli wylewały się niekontrolowane. Znienawidziłam ich. Zatęskniłam. To było najgorsze. Serce zakuło. Byłam z tym sama z nagą duszą. Zachciało mi się miłości. Glupia! / gieenka
|
|
 |
|
Noc jest jedną z najpiękniejszych pór jakie może zaproponować nam doba.W nocy można obnażyć swoją duszę i jest to o wiele prostsze niż w świetle dnia,które otula nas blaskiem słońca.Dlatego kochanie jeśli chcesz wiedzieć co kryję w środku, jeśli chcesz wiedzieć jaki jestem i co czuję,proszę stańmy w nocy w świetle księżyca i czytaj ze mnie jak z otwartej księgi. Ja wtedy złapię Cię za dłonie i przyciągnę do swojego ciała patrząc w Twoje oczy. Tej nocy nie będą takie same jak zawsze. Blask księżyca sprawi, że będą one odbijać miłość i uczucie, które nas łączy. Położę Twoją dłoń na mojej klatce piersiowej, byś mogła poczuć bicie mojego serca. Najprawdopodobniej będzie w stanie arytmii, bo przy Tobie zawsze wali jak oszalałe.Później pójdziemy gdzieś przed siebie,by przywitać kolejny nowy dzień z nadzieją,że kolejna noc będzie tak cudowna jak ta.Postaram się sprawić byś była najszczęśliwszą kobietą na ziemi.Kochanie,w tak cudowną noc nawet takiemu dupkowi jak ja,może się to udać./mr.lonely
|
|
 |
|
Pomyśl, jaki świat byłby piękny, gdyby ludzie spotykali się w odpowiednich momentach życia. A nie o parę lat i zdarzeń za późno, za wcześnie. Gdyby mówili to, o czym tak zaciekle milczą. Ile nocy byłoby przespanych, ile serc nie aż tak pustych. / Olga Wojciechowska "Listy niczyje"
|
|
 |
|
"Ludzie stale pytają o twoją karierę, czy ożeniłeś się, kupiłeś dom. Jakby życie było listą rzeczy do zrobienia i odhaczenia. Nikt jednak nie zapyta, czy jesteś szczęśliwy." / Heath Ledger
|
|
 |
|
"Wszystko co nie zostało do końca przecierpiane i rozwiązane, powraca." / Hermann Hesse - "Siddhartha"
|
|
 |
|
Przychodzi tu. I pisze. Zbłąkana dusza. Pragnąca, by ktoś ją wysłuchał. Zbyt nieśmiała, by poprosić o to głośno. Przepełniona obawami, że w bezpośredniej konfrontacji spotka się z odrzutem. Szyderczym śmiechem, który wykpi jej nadzieje na zrozumienie.
|
|
 |
|
Irracjonalne jest to, że pojawiam się tu znienacka, po półtora roku, żeby napisać jedynie te kilkadziesiąt słów i na nowo zniknąć. Jestem osiem lat starsza, niż w momencie, kiedy pojawiły się tu moje pierwsze teksty - i pewnym faktem jest to, że ta strona i ten profil wciąż we mnie żyje, jako początek czegoś, co mocno mnie kształtowało i budowało jako człowieka. Czuję się tak jakbym chodziła po opuszczonym cmentarzu, gdzie leży tylko to, co materialne, ale tak wyraźnie odczuwasz to, co wewnątrz... :)
|
|
 |
|
Gdzieś mam jego przeszłość, bo pamiętam swoją. Gdzieś mam to, co mówią o tym, jaki potrafił być - ja też nie świeciłam przykładem. Ranił, łamał serca, pozostawiał po sobie bałagan... i dzisiaj powinnam może obawiać się, że to samo zrobi tu, w moim życiu. Sęk w tym, że ja też bez głębszych słów wyjaśnień oświadczałam, że "to nie to" i wypisywałam się z czyjegoś jutro, które tak skrzętnie planował z moim udziałem. Odwracałam się na widok łez, nic sobie z nich nie robiąc. Zgasiłam empatię. Zobojętniałam na uczucia innych. Poszliśmy w dalszą podróż z życia - z takimi bagażami. Absolutnie nienastawieni na to, że w naszej relacji możemy napotkać na coś wartego uwagi na dłużej, ale zaciekawieni tym, co może nam dać. Minęły setki wspólnych dni, siedzimy w tym samym pociągu życia, a na każdej stacji wysiadamy razem, żeby zobaczyć i doświadczyć jak najwięcej - ale wspólnie.
|
|
 |
|
Najtrudniej jest liczyć do dwudziestu czterech. Doba ma cholernie trudny wymiar, bo czujesz ciężar każdej przemijającej godziny - dzisiaj, w dniu który się nie powtórzy, nie wróci. Liczeniu do dwudziestu czterech towarzyszy przemijanie i umykająca szansa. Wewnętrznie czujesz, że powinieneś wykorzystać moment, wziąć się w garść, pójść po "swoje". Tylko co jest "twoje"? W każdych kolejnych dwudziestu czterech godzinach błyska pytanie, jak je przeżyć, by znów nie znaleźć się w martwym punkcie, gdzie po prostu nic nie wiesz. Teraz upijasz łyk herbaty, dwudziesta trzecia trzydzieści. Za moment minie kolejna pełna doba, położysz się do łóżka, zamkniesz oczy i pomyślisz o swoich marzeniach. Przyjdą kolejne dwadzieścia cztery godziny - czy odważysz się zawalczyć o to, by nie marzyć... a wspominać?
|
|
 |
|
Kazali pójść na przód. Poszłam. Mówili, żebym się realizowała. Robiłam to. Kazali zapomnieć. Nie zapomniałam. Nie ze względu na to, że nie chciałam. Kurwa, niczego bardziej nie pragnęłam. Wymazać go z pamięci, nie wracać do wspólnych chwil, móc przejść obojętnie obok miejsc naszych spotkań, nie płakać, nie pragnąć go. Ale on się wrył w moje serce tak cholernie mocno, że nie sposób go było stamtąd wyrzucić.
|
|
|
|