 |
|
Daj żyć, pozwól umrzeć albo spierdalaj.
|
|
 |
|
i spójrz gdzie stoimy, gdzieś na odległych biegunach, zupełnie obcy dla siebie, bez planów, by ratować to co najistotniejsze./takczynie
|
|
 |
|
znów dostrzegłam jak cholernie jestem bezbronna, jak bardzo to wszystko nie zależy ode mnie./takczynie
|
|
 |
|
ja łapie balans, z kredensu woła Jack Daniels
a cały świat wita mój środkowy palec
|
|
 |
|
często ci najbliżsi sieją za plecami ferment
|
|
 |
|
szukam ukojenia w rymach głupot, nie rozkminiam
|
|
 |
|
wielu woli sie zalać, bo świat jest zbyt straszny,
w poszukiwaniu szczęścia wyruszają na dno flaszki
|
|
 |
|
samotność i pustka, rzeczywistość szara,
zdeptane sumienie mara, paranoja, marazm
|
|
 |
|
obudź mnie zanim umre, uczyń bym nie był ślepy,
wygoń te chore myśli i zmień priorytety
|
|
 |
|
Jestem chodzącym sarkazmem , szarpiącą nerwy ironią , niewybrednym epitetem , zadufaną egoistką . [ dzyndzel ]
|
|
 |
|
Może i faceci są dziwni , ale nikt nie przytula tak , jak oni . [ dzyndzel ]
|
|
 |
|
Skurwysynie , jesteś rajem dla mych oczu , aczkolwiek piekłem dla mej duszy . [ dzyndzel ]
|
|
|
|