 |
jeszcze raz uwierzyła w miłość, zaufała uczuciu, ale przeżyła tyle rozczarowań, że nie była już pewna niczego. mimo to, ta miłość była jej wielką nadzieją.
|
|
 |
- nie potrafię się w tym wszystkim odnaleźć - powiedziała. - zbyt wiele na mnie od razu spadło. ja tutaj żyję powoli, z dnia na dzień i muszę chyba dużo kubków herbaty z tobą wypić, abym wiedziała czego chcę. - bardzo dobrze.. to zróbmy sobie po następnym kubku, od razu, by skrócić to oczekiwanie.
|
|
 |
i okłamuję samą siebie, mówiąc, że już o tobie zapomniałam.
|
|
 |
a to dopiero początek, tyle przed nami..
|
|
 |
znów ten stan, że nie wiem co mam robić..
|
|
 |
dobrze, że nie wiesz co u mnie, bo chyba pękłoby ci serce.
|
|
 |
sprawię, że będziesz chciał zapomnieć o mnie, ale nie będziesz umiał.
|
|
 |
- co dalej? - nie wiem. - czy ją kochasz? - więcej, niż ci się zdaje.. - i dlatego musisz zrobić tak głupio? - dlatego. - jakbyś jej nie kochał, co byś zrobił wtedy? - to proste.. żyłbym z nią dalej. - więc cóż ci z tego przyjdzie? - wiele..
|
|
 |
- a jeśli odejdziesz? - nie odejdę. - znajdę cię kiedyś? - nie znajdziesz.
|
|
 |
- boję się. - czego? - twojej miłości.
|
|
 |
dzisiaj zamarzły moje dłonie, a jednak uśmiechałam się.
|
|
|
|