 |
lubię sposób, w jaki mówisz. lubię sposób w jaki chodzisz.
|
|
 |
odwracam głowę do nieba, koncentruję się na jednej myśli.
|
|
 |
Jak się ludzie rozstaja to emocje są porównywalne do tego jakby umarła najbliższa osoba...
|
|
 |
ja udawałam orgazm, ty miłość.
|
|
 |
lata? nie licz ich, nie liczy się nic dzisiaj, tylko ty.
|
|
 |
sto lat sto lat, niech żyje nam. baw się, tańcz, tylko nie przesadzaj z winem tam. sama wiesz najlepiej co jest ci winien czas, dałaś już tyle, możesz zacząć życie brać.
|
|
 |
nad sobą mam sufit i niewiele więcej.
|
|
 |
jak ty to robisz, przez ciebie tracę każdy oddech.
|
|
 |
czuję, że jesteśmy wystarczająco blisko.
|
|
 |
Powiedzieć Ci nie mogę, jaki to żal bezbrzeżny:
Dzień dzisiaj taki biały i taki bardzo śnieżny...
Powiedzieć Ci nie mogę, jak mi ogromnie smutno:
Ale Ty pewno nie wiesz, co znaczy słowo "smutno".
Ach, pewno nie wiesz także, co znaczy "żal bezbrzeżny",
To nic... To nic nie znaczy... Dzień taki cichy, śnieżny.
To takie moje słowa, co Ciebie mi zabrały...
A może i przyniosły... Dzień cichy dzisiaj, biały.
|
|
 |
Samotność ma ciepły, nieco chemiczny zapach prasowanych ubrań. Ma kolor czerwieni ust, które prowokacyjnie krzyczą o spojrzenia. Samotność, która im dotkliwsza tym bardziej sprawia, że wyglądam lepiej, tak jak bym chciała przechytrzyć cały świat i pokazać, że wiedzie mi się cudownie. A spojrzenia mężczyzn to jak słodko gorzka nagroda pocieszenia. Samotność to stukot obcasów, gdy późnym wieczorem wracając z nie wiadomo skąd do pustego domu, otwieram drzwi, rozbieram się, zapalam wszystkie światła i nastawiam cały czajnik wody na herbatę. A potem zmywam makijaż, spinam grzywkę do góry i czekam.
|
|
 |
he was my past, he's out of my present, and he can't control my future
|
|
|
|