 |
na samą myśl o tym, serce prawie jej pękło. zostały zdjęcia, które na chwilę zatrzymały przeszłość.
|
|
 |
tak to już jest, gdy na kimś Ci zależy. zaangażujesz się, zakochasz, przeżyjesz najwspanialsze dni w swoim życiu a później zostaniesz sama. bez żadnego konkretnego wyjaśnienia.
|
|
 |
olejmy wszystko, liczy się tylko to, co teraz. ty jesteś blisko, więc mogę nawet dziś umierać.♥
|
|
 |
nie wiem jakiego koloru są Twoje oczy, ponieważ nie szukam w nich barw, ale miłości.
|
|
 |
gorzka prawda jest lepsza od słodkich kłamstw, szczera prawda jest w stanie obalić fałsz. bo prawda jest nieśmiertelna, nigdy nie zginie, a lukrowany fałsz nie jest prawdy synonimem.
|
|
 |
zmieniło się moje podejście, ale nie uczucia.
|
|
 |
jesteś moim wszystkim, ogarnij to w końcu.
|
|
 |
kolejną dawkę nikotyny mieszam z tlenem, po brzegi wypełniam nią płuca. zatruwanie się od wewnątrz weszło mi w nawyk, to codzienne, powolne zabijanie się bez bólu przypadło do gustu. wieczorem znów dojdę do wniosku, że to przecież i tak nie ma sensu, znów będę krztusić się łzami, zaciągając się ostatkiem sił. bezbronny organizm podatny, na każdą nową ranę, serce do sedna przepełnione bólem, może nie wiesz, ale od pewnego czasu, dla mnie jedynym wyzwaniem by przetrwać to pierdolone życie, jest nieustanne starcie z nim samym, tak po prostu.. o kolejny oddech. / Endoftime.
|
|
 |
gdy rany powoli zaczną się zabliźniać, to wróci, być może zaledwie na krótką chwilę, tak godną wstrzymania oddechu, by znów za chwilę, bez powodu zniknąć, by ten kawał mięsa, zwany sercem na nowo po brzegi zapełnić wyłącznie bólem, by na jej dłoniach pozostawić jedynie krew, w oczach łzy, a na psychice draśnięcie, podobno, kolejne z serii tych kierowanych wciąż nieustannym uczuciem. / endoftime.
|
|
 |
to była miłość, ale ta prawdziwa, pomiędzy dwojgiem ludzi, dla których na świecie nie istniał nikt inny, niż Oni sami, dla których każda z przeszkód, była szansą na zwycięstwo. to dla Nich, nawet śmierć nie była wrogiem, On za Nią, Ona z Niego, dziś choć z zamkniętymi powiekami, wciąż razem, gdzieś parę centymetrów ponad chmurami, na nowo tym razem bez jakichkolwiek barier, wspólnie budują każde ze straconych uczuć, ciesząc się przy tym jedynie sobą. / endoftime, stare z zeszytu.
|
|
 |
nie ma co ukrywać, za przeproszeniem chujowo się czuję.
|
|
 |
świat wypadł mi z moich rąk. jakoś tak nie jest mi nawet żal.
|
|
|
|