 |
|
`pragnę czegoś więcej, miłość to nie tylko próba, jak można być z kobieta, której się nie ufa, wiem czego będę oczekiwał, mając swa ukochana i gotowy jestem przysiąc, ze dam dokładnie to samo.`
|
|
 |
|
Lubiłam, naprawdę lubiłam te wszystkie wieczory spędzone głownie na leżeniu na łóżku, patrzeniu w sufit i całowaniu się, uwielbiałam gdy każdego mroźnego wieczoru przytulałeś mnie tak mocno, że aż bolały żebra i szeptem mówiłeś, że kochasz, uwielbiałam całować Cię w rytm naszych piosenek, uwielbiłam nasze noce, kochałam się z Tobą drażnić i bić się z Tobą na śnieżki i nosić Twoje wielkie bluzy, kochałam być Tobą przesiąknięta, uwielbiałam to, że czułam się całkowicie i bezwarunkowo Twoja, i tą pewność, niesamowitą pewność, że Ty naprawdę mnie kochasz.
|
|
 |
|
Jest mi słabo i niedobrze ale nie są to odczucia fizyczne. Mojej psychice chce się rzygać.
|
|
 |
|
Bądź, wróć, pomóż, przytul, pociesz, cokolwiek, byle szybko.
|
|
 |
|
`pamiętaj, raźniej zawsze gdy ktoś stoi z boku, gdy dzieli z Tobą łzę, która spływa z twoich oczu, gdy jest mimo kłopotów, w chwili gdy ciężko oddychać, gdy przypomina byś nie umarł już za życia`
|
|
 |
|
i przez długą chwilę, trzymałam w ramionach szczęście.`
|
|
 |
|
Zostawiasz mnie wtedy, kiedy najbardziej Cię potrzebuje. Kładziesz na mnie chuja wtedy, kiedy najbardziej chcę Cię mieć. Masz mnie w dupie wtedy, kiedy ja chcę coś zmienić i najbardziej się staram. Pewnie, trawa czy koledzy są ważniejsi. Spoko, rozumiem. Pierdol się.
|
|
 |
|
Nienawidzę ich, nienawidzę ich za to, że kiedy dostane w twarz od pijanego ojca, praktycznie za nic, to ona nie reaguje, stoi w drzwiach i uśmiecha się ironicznie, nienawidzę ich za to, że nigdy nie potrafili być dla mnie nikim więcej niż dwójką ludzi z którymi jestem zmuszona mieszkać pod jednym dachem.
|
|
 |
|
No i tak to już jest, co się dziwisz, związki nigdy nie kończą się dobrze, a kończą się zawsze, to jest wpisane w ich istotę, na dłuższą metę, związki nie wychodzą nigdy.
|
|
|
|