|
Dziś jest inaczej choć podobno też całkiem fajnie,
|
|
|
są rzeczy, których mój mózg nie zrozumie,
są rzeczy, których moje serce nigdy nie usłyszy.
|
|
|
cel, który obrałam to zmienić swoje życie, narodzić
się na nowo, nie pamiętając wczoraj, nie zaglądając do jutra
|
|
|
pragnę rzeczy naturalnych, prostych, oczywistych.
|
|
|
|
- powiedz , że nie pozwolisz tego spieprzyć . - szepnął cicho a ona wtuliła twarz w jego tors wzbraniając się przed uronieniem kilku łez . - spójrz na mnie . - złapał jej twarz w swoje dłonie czekając , aż wreszcie na niego spojrzy . - spójrz na mnie , słyszysz ? . - powtarzał . wzbraniała się przed spojrzeniem w jego oczy . patrząc w nie straciłaby racjonalne myślenie . - obiecaj kurwa , że nie pozwolisz tego nikomu spieprzyć . - wciąż mówił , a ona zwyczajnie milczała zagryzając wargi i bardziej przytuliła go do siebie . nie obiecała . pierwszy raz nie posłuchała serca .
|
|
|
cos sie zmienilo, bez watpienia: znow mamy sobie cos do powiedzenia.
|
|
|
Ten świat jest jakiś pojebany dziś, nie sądzisz?
|
|
|
i kiedy znów będziesz chciał do mnie wrócić to będę na Ciebie czekała ale tym razem pokaże Ci środkowy palec.
|
|
|
oglądając z rodziną kabarety które lecą na tvp2, zastanawiam się co kiedyś mnie w tym śmieszyło jak resztę rodziny. Wiem tylko ze od kiedy odeszłes nic mnie nie śmieszy moje życie jest nudną czarno białą bańką która nie może pęknąć.
|
|
|
|
późnym wieczorem zeszłam do sklepu . dochodząc słyszałam głośne rozmowy . bałam się wychodzić wieczorami . pierwsza myśl jaka mi przemknęła to : - menele stojący pod sklepem . jak zwykle się doczepią . - wyszłam zza rogu i patrzyłam z niedowierzaniem . siedział na schodach z browcem między nogami . momentalnie zrobiło mi się gorąco , chociaż na dworze było kilka stopni na minusie . modliłam się , żeby żaden z jego kumpli nie odezwał się ani słowem . na marne . - o , księżniczka idzie . - wzięłam głęboki oddech naciskając klamkę od drzwi sklepu . w pośpiechu kupiłam to co potrzebowałam i z drżącymi nogami wyszłam . już nie siedział , tylko stał patrząc na mnie i opierając się o poręcz . - nawet na zwykłe ' siema ' jej nie stać . zajebiście kurwa . - kopnął puszkę z piwem a mnie serce o mały włos nie wyskoczyło z klatki piersiowej . dzisiaj boję się przejść obok ciebie na ulicy . i kto by pomyślał , że kiedyś twoje ramiona wydawały mi się najbezpieczniejszym miejscem na ziemi .
|
|
|
|