 |
Ciesze się że po przez głupie dwa buziaki dałam ci tyle szczęście , i jechałeś z tym swoim fajnym uśmiechem do domu . Wiedziałam że dzięki mnie ten dzień , nie był dla Ciebie takim zwykłym . Cieszyłeś się na mój widok jak dziecko pięcioletnie z zabawki . Chociaż tak możesz zasmakować szczęście . I Tak wiem że tym Twoim szczęściem kiedyś będe ja .
|
|
 |
Dziwne jest uczucie wiedząc że jesteś dla niego najważniejsza na świecie , że oddałaby za ciebie życie , że nie dałby by sobie rady bez ciebie , że po protu bez Ciebie by się zabił . A jednocześnie , tak chcesz . Ale czy tak jest z Twojej strony . Jest tak , zastanów się odpowiedz sobie .
|
|
 |
` zrobie coś żebyś była jeszcze szczęśliwsza , wjebie cie w śnieg bo mówilaś że chcesz iść ze mną na spacer to zobaczysz dopiero szczęście '
|
|
 |
Jest popołudnie, a ja już ledwo trzymam się na nogach, w zasadzie to upiłam się już rano tylko po to, by przekonać samą siebie, że to nic, że zobaczę się z miłością mojego życia dopiero za pół roku; że to nic, że to nie boli i że dam radę.
|
|
 |
Prosze cie , mów mi jak najczęściej że mnie kochasz , że potrzebujesz mnie , że tęsknisz . Proszee .
|
|
 |
` na podstawie atykułu 8 paragrafu 11 kodeksu miłosnego skazuje cie na dożywotni pobyt w moim sercu , wyrok jest prawdomocny i nie możesz się od niego odwołać ' A . ; *
|
|
 |
- jesteś piękna i kochana . - skarbie , a te gorsze wersje mnie . ? - popierdolona .
|
|
 |
Był jeden wyjątkowy, mroźny, październikowy poranek - zapomniałem także o nim. Zapomniałem o nocach, jakie spędziliśmy i byłem w tym zapominaniu bardzo uważny. Pamiętałem o ważnych drobiazgach: gdy przyjechałaś w jeden wyjątkowo zjadliwy mrozem wieczór w czerwonym berecie, gdy czekałem na ciebie, snop cieni przyprószony wielkimi płatkami śniegu. Gdy w ostatni dobry dzień musiałaś jechać a jechać nie chciałaś i całowałaś mnie trochę na pożegnanie, trochę by się nie żegnać, trochę by zapamiętać więcej niż zapamiętać się da - a przecież jechałaś i była to droga do zapomnienia. Płakałaś później dwa dni, to zapominam bardzo dobrze, by mnie z siebie wymazać, i trzeciego dnia mnie już prawie nie było. Ja, okoliczność przygodna, pięćdziesiąt pięć kilogramów nierówno rozdzielone na metr siedemdziesiąt trzy mięsa, kości i wszystkiego, z czego mnie ten świat złożył, ja, czyli to co zostało - i to, c z e g o n i e b y ł o . — Ochocki, Vithren, "Chodź, musimy opić nowe litery"
|
|
 |
Mężczyźni chyba mają to do siebie, że rzadko kiedy coś mówią. Dziś jest taki wieczór, po whisky, bez czegośtam, kogośtam, z Dawnem w kieszeniach i w pysku, i w żyłach, i w myślach, i w ustach, rozumiesz, całej tej maszynerii we mnie, ze mnie. Szlag by to wszystko mógł, wiesz? Szlag i katastrofy. Ale przecież tak właśnie się stało, hm?
— Ochocki, Vithren, "Chodź, musimy opić nowe litery"
|
|
 |
' Na dzień dzisiejszy jestem szczęsliwa , z Tobą , przy Tobie . I tylko ty mnie na prawde kochasz , i wiem że możesz a to ci ciężko uwierzyć a to , przez to jak cie zraniłam . Uwierz we mnie , ten ostatni raz '
|
|
 |
Bedziesz czekał , jebnij się w czoło .
|
|
|
|