|
|
`Jego serce biło lekko, a jej biło jakby zaraz miało złamać żebro.
|
|
|
Drżącymi ustami całował moje ciało. W zupełnej ciszy i gęstniejącym mroku. Kawałek po kawałku, centymetr po centymetrze, milimetr po milimetrze.Ustami czynił mnie swoją.Tamtymi pocałunkami odbierał mi oddech, dając życie.
|
|
|
Nie możesz płakać, rozumiesz? Nie pokazuj mu słabości. On i tak wie, że Ci nadal zależy. Nie kompromituj się. Wbijaj paznokcie w ściany, zatapiaj się w poduszkach, uduś swój krzyk. Możesz zrzucać doniczkami z balkonu. Tylko nie płacz, nie wolno Ci pokazać słabości.
|
|
|
Umiał wyznawać miłość, niestety nie bardzo wiedział jak kochać.
|
|
|
Nie pozwól dniowi wczorajszemu zająć zbyt dużo dnia dzisiejszego.
|
|
|
Jeśli nie rozmawiałam z nim przez parę dni, robiłam się nerwowa, wkurzona i płakałam
|
|
|
Daj mi znak, kurwa. Jeden mały znak, znaczek. Może być nawet pocztowy. Pośliń mnie. Pocałuj. Przez te wszystkie piosenki w głowie mi się przewraca. Skrzypce mi się pojebały. Wybacz.
|
|
|
Wtedy zrozumiała jak to jest, kiedy jedno spojrzenie może zmienić życie. Zakochała się w jego uśmiechniętych oczach. Zakochała się w nim.
|
|
|
znowu wpadam w furię. panowałam nad sobą tak długo, aż w końcu.. pękam. rzucam się po pokoju jak opętana, przez pomieszczenie przelatują krzesła, buty, książki, poduszki, telefon, kubki, kosmetyki... rzucam wszystkim co mi wpada w ręce. gdy kończy mi się amunicja, zostaje ściana. biję w nią pięściami, kopię, biorę rozbieg i z całej siły w nią wbiegam. muszę wyładować złość, byle nie na sobie ani na kimś innym. wyję, nie mogę złapać oddechu, w końcu wpadam w panikę i leżę na podłodze przez kilka godzin, wypłakując oczy i próbując się uspokoić. przeraża mnie moja furia. przeraża mnie chęć napierdolenia komuś tak że nie mógłby się podnieść. przeraża mnie to, czym się stałam.
|
|
|
|
Odkryłam przed Tobą wszystko - swoje lęki, pragnienia, marzenia, obawy, smutki, radości, grzechy, szaleństwa, uczucia, bariery. Byłam całkiem naga, ale Ty i tak wolałeś żebym ściągnęła ubrania.
|
|
|
Pamiętaj, wszystko co dajesz w końcu wraca.
|
|
|
nic nie denerwuje mnie tak mocno jak traktowanie dorosłego człowieka jak dzieciaka. jest pełnoletni, może i powinien sam o sobie decydować, rozmawiać o czym chce i kiedy chce, robić wszystko na co ma ochotę i nie czekać na pozwolenie. a już przede wszystkim, nikt nie powinien wywoływać u niego wyrzutów sumienia za rozpoczęcie własnego życia. takiego, jakiego potrzebował i szukał, na które czekał. / tonatyle
|
|
|
|