 |
a On? był Moim porankiem, który wcześnie rano nadawał sens życiu. był ławką w szkole, do której mogłam się przytulić. był przyjacielem, któremu mogłam się wygadać. był ulubionym piwem, którym potrafiłam ugasić pragnienie. był domem i dawał bezpieczeństwo. był, jak ulubiony koc, otaczał ciepłem. był wszystkim, całym światem i doczesnym życiem. więc nie dziw się, że nie istnieję, jeśli On odszedł. [ yezoo ]
|
|
 |
znów otulona puszystym kocem z filiżanką mocnej kawy obok siedzę coraz silniej przyciągając do siebie kolana. zaciskam powieki, by z żadnej z nich bezsilność nie dała o sobie znać. przygryzam wargi, by krzyk nie przypomniał o sobie w chwilach najcięższej męki. zaciskam pięści i mimowolnie uderzam nimi w ścianę. czasem nieuchwytnie wezmę coś do ręki i pastwię się tak długo, dopóki nie zniszczę tego do końca. chcę pozbawić życia wszystkiego, co znajduję się dookoła Mnie. a kiedy pozostanę już sam na sam z czterem pustymi ścianami, odpalę papierosa i popijając zimną już filiżankę kawy, stwierdzę iż życie było najgorszą rzeczą, jaką Bóg mógł Mnie obdarzyć. [ yezoo ]
|
|
 |
To jest ten czas, żeby coś w swoim życiu zmienić.
|
|
 |
Olej pozory, spójrz mi w oczy, zeskanuj dusze.Otrzyj łzy, złap za rękę, pomóż uciec.
|
|
 |
Już się nie zastanawiam czy jest sens tu, pieprze to.
Nie mam zamiaru stać w miejscu, trzymam pion.
|
|
 |
Chcę zmyć ten makeup a z nim strach przed jutrem.
|
|
 |
Pozwól mi nie mówić nic i tylko patrzeć zanim znów stracisz oddech gdy światło zgaśnie.
|
|
 |
weź mocno mnie obejmij jakby świat miał dziś się skończyć.
|
|
 |
oddaj choć moment nie widzisz że tonę pozwól mi usnąć chce wyrwać się koniec
|
|
 |
Czy to takie trudne, choć raz, zmienić rzeczy bieg.
|
|
 |
Bez łez trzeba przeżyć tę noc.
|
|
|
|