 |
Właściwie jesteś tu sam. Masz przyjaciół, ale jesteś sam. Sam, by to wszystko połączyć, posklejać, ujednolicić. To Twoja życiowa układanka, burdel, który musisz uporządkować, każdy z nas musi. Ty jeden, sam - konkretne geny, 36,6 stopni ciała. I gdyby to było tak, że nie posprzątasz, a konsekwencją będzie jedynie grubsza warstwa kurzu, ale to nie to, nie tu. To życie Cię gnoi, miesza z błotem, a to, co kochasz depcze obcasem.
|
|
 |
To się dzieje samoistnie, dosłownie tak jakbym nie miała w tym najmniejszego udziału. Nie jak marionetka, po prostu tak, jakby gdzieś istniał przełącznik, zmieniający chwilowe zaprogramowanie. Nie mam na to wpływu. A kolejne maski są coraz bardziej przerażające. I wpijają się w moją skórę, i tak cholernie boli zdejmowanie ich.
|
|
 |
|
Już go nie poznaję, nie wiem kim jest i czemu wybrałam właśnie jego./esperer
|
|
 |
|
Najgorzej jest w nocy, ranisz mnie nawet we śnie i nic nie mogę z tym zrobić. Jeździsz ostrzem po moim sercu, a potem tylko budzę się z krzykiem i znowu jestem sama, rozpierdolona od środka./esperer
|
|
 |
|
zamknę się na weekend w domu, wyłączę telefon i wszystkie możliwe komunikatory, zakopię się w stercie poduszek oraz koców, wyciągnę twoje zdjęcie i będę sobie wspominać chwile, które spędziliśmy razem, a potem zacznę płakać bo przypomnę sobie, że nie mam Cię na wyciągnięcie ręki chociaż tak bardzo bym tego chciała.
|
|
 |
|
powoli dochodzi do mnie, że nie ma Cię przy mnie. nauczyłam się już panować nad emocjami. przyzwyczaiłam się do otrzymywania długich esemesów na dobranoc. umiem tęsknić bez płaczu. dostosowałam się do panującej sytuacji, choć wcale nie jest mi łatwo.
|
|
 |
|
jem i tęsknię. przechodzę przez pasy i tęsknię. rozmawiam z mamą i tęsknię. uczę się biologii i tęsknię. idę z psem na spacer i tęsknię. sprzątam i tęsknię. jadę tramwajem i tęsknię. oglądam ulubiony serial i tęsknię. nawet jak śpię to tęsknię. nie umiem nie tęsknić tak samo jak nie umiem Cię nie kochać. utknąłeś w moim sercu na zawsze.
|
|
 |
|
I tak już nigdy nie poczujesz tego, co ja czuję do Ciebie.
|
|
 |
|
Będę w pobliżu nawet wtedy, kiedy pomyślisz, że wszystko się skończyło.
|
|
 |
Te słowa miały ponadludzkie znaczenie. Wydawać by się mogło - zbyt odważny przekaz, zbyt pewny wydźwięk. Za duże obietnice. Za wielkie i bezwzględne zaufanie. Nadmiar wiary, dystansu. Zbyt szerokie uśmiechy w całym tym gównie. I po tych słowach powinieneś wiedzieć, rozumieć, powinieneś mieć własną przeszłość przed oczami, tamte momenty, tak, te, pamiętasz. Bezwzględnie, do ostatniego tchu. Miłość - kurwa, jak to banalnie brzmi przy tym, czym jest.
|
|
 |
Rok 2009. Inne zasady. Różne prawa. Mógł wbijać niewidzialne kołki w moje serce, gnoić mnie za plecami, mnie - tą swoją królewnę. Zero kontrataku, byleby był, nie odchodził. Ten chłopak za którego dałabym pokroić sobie serce i każdy inny organ, ten bez zasadach, skreślony przez ludzi wraz ze wszelkimi szansami. Nazwijmy to po imieniu, czemu nie. Zdradzał? Nieraz. Wszystko było dla zabawy? Nie inaczej. I zastanówmy się, czy to moje serce pokochało za mocno, czy jest po prostu pełne miłosierdzia i wybacza wszystko - nie wiem, spekuluj. Druga szansa w pewnym tego słowa znaczeniu. Osiem miesięcy przy tym człowieku, który rozpierdala się mentalnie pytaniem, jak mógł mi to robić i nie doceniać. Osiem miesięcy najlepszego szczęścia.
|
|
 |
Kobieta i mężczyzna to dwa odrębne światy ze zbiorem wspólnym.
|
|
|
|