 |
Nie znam klucza do sukcesu, ale kluczem do porażki jest próba zadowolenia innych.
|
|
 |
Bo choćbym nie wiadomo jak długo uciekała, nieuniknione stało się moim cieniem. I choćbyś nie wiem jak mocno mnie trzymał, ja i tak czuję jak nadchodzi.
|
|
 |
To prawda, być może nie rozumiał, że ona stała się kimś innym. A stała się właśnie w momencie, kiedy on odszedł... a ona pozostała tutaj.
|
|
 |
Wcześniej myślała, że jeżeli tylko zacznie spadać, nie trafi nigdzie indziej niż w jego otwarte ramiona. Kiedy nadszedł dzień próby zrozumiała, jak bardzo się pomyliła. Wtedy, gdy najbardziej go potrzebowała, on zwyczajnie się cofnął, a ona całym ciałem rąbnęła o beton. Kiedy wychodziła z rodzinnego domu i nikt nie podał jej ręki na pożegnanie, nie poczuła żalu.
Teraz, gdy bezceremonialnie przekroczyła próg ich własnej sypialni, też go nie czuła – lecz zimny wyraz oczu nie zmienił się ani trochę.
|
|
 |
Przewertuj wszystkie strony, to co już kiedyś było
i powyciągaj wnioski, bo bliżej już epilog.
|
|
 |
parę wersów, kilka stów i konsekwencje, których już nie powstrzymam, będą się ciągnąć aż po grób.
|
|
 |
Oddałem swoje zdrowie dla paczek Marlboro, zabiorą parę lat i nie żałuje skoro się żyje raz to nie będę pizdą, bo rzuciłem wszystko dla kurwa pasji.
|
|
 |
To jeszcze jest THC czy już halucynacja, gdy słyszę głos sumienia w echolokacjach, budzik na piąta, polane na drugą, liczby mi mówią, że gram z życiem za grubo.
|
|
 |
Nie wierze w przesądy, zabobony, liczby, gloryfikacje predestynacji, artysta jest zawsze w kurwę samotny, w swoim mieszkaniu, z porytą psychą.
|
|
 |
Niepewna dorosłość, włożony trud, jak wczoraj coś zjebałem, to dzisiaj nie przepraszam.
|
|
 |
Parę wersów, kilka stów, kawa rozlana na stole od wczoraj, zawsze tak żyłem to będzie cud, jeśli się zmieni to za mniej niż sto lat.
|
|
 |
A czy mówiłam Ci już, że oddychanie ma sens tylko wtedy, kiedy jesteś obok?
|
|
|
|