 |
|
gdybym miała kilka lat mniej to poszłabym bezkarnie w środku nocy położyć się w śniegu, twarzą ku niemu z nadzieją, że gdy będę leżeć tak całą noc to biały puch wymrozi z mojej pustej głowy każdy z chorych zamierzeń względem Ciebie do których straciłam prawa.
|
|
 |
|
zupełnie nie wiemy co chcemy osiągnąć tak uparcie do siebie milcząc.
|
|
 |
|
kim jestem ? odpowiedzi na to nie zna sąsiadka, pani kasjerka ze sklepu, czy nauczycielka ze szkoły. nie zna też tego moja rodzina, czy też znajomi. kim jestem ? wiedzą to drogi które przebyłam, i miejsca w których byłam. wiedzą to osoby, które powinny to wiedzieć, które przebyły ze mną pewną drogę w moim życiu. kim jestem wiedzą ławki na boisku, moja ukochana piłka do kosza, moja ulubiona para spodni dresowych oraz mój pokój późną porą. /emilsoon
|
|
 |
|
''niech wszystko sie jebie, zawsze wierz w siebie.''
|
|
 |
|
czasami zachowujmy się poważnie, zazwyczaj wtedy kiedy niekoniecznie jest to ważne./emilsoon
|
|
 |
|
Zakochałam się w nim, mimo wszystkich jego wad. Stanowczo nadużywa alkoholu, a paczka papierosów nie starcza mu nawet na jeden dzień. W dodatku zaczął jarać zioło. Gdy widzę go w stanie, gdy nie kontaktuje, serce kraje mi się w pół. Nie mogę znieść tego jak się wyniszcza, stacza na samo dno, nadużywając tych wszystkich świństw. Po mimo, że nie chciałam się w nim zakochać, zrobiłam to. Choć wiedziałam jakie ryzyko się z tym wiąże. Chcę mu pomóc, lecz wiem, że na to jest już za późno.
|
|
 |
|
Widok spływającej krwi już nie satysfakcjonuje, a ból wbijanego ostrza w skórę nie przynosi ulgi. Przekroczyłam granice, spawianie sobie bólu fizycznego nie uśmerza tego bólu wewnątrz serca. Muszę sięgnąć po coś mocniejszego...
|
|
 |
|
Mogę zaakceptować wszystkie jego największe wady, mogę znieść to, że nadużywa papierosów, mogę nawet przychylić oko na codzienne imprezy i jego zgony po nich, mogę znieść to, że pije, a nawet to, że od czasu do czasu zajara. Mogę go pilnować, aby znów nie sięgnął po żyletkę i nie podcinał sobie żył, mogę opiekować się nim gdy jest prawie nieprzytomny, bo znów przedawkował. Mogę być przy nim w każdej trudnej dla niego chwili, mogę mu doradzać i wspierać w każdej sprawie. Mogłabym go uszczęśliwić, dać miłość, której tak bardzo potrzebuje. Mogłabym robić to wszystko, gdyby tylko tego chciał. Gdyby jeszcze raz spojrzał na mnie w ten sposób gdy po raz pierwszy się spotkaliśmy. Moglibyśmy być szczęśliwi razem, przecież tego nam potrzeba. Oboje jesteśmy nieszczęśliwi, razem moglibyśmy być dla siebie tym obiektem co daje szczęście. Tak moglibyśmy...
|
|
 |
|
To przez niego szukałam ukojenia w okaleczaniu swojego ciała, papierosach i alkoholu. Jemu zawdzięczam również pierwsze zetknięcie z marihuaną i porządnym zjaraniem. To wszystko, przez miłość do niego, której on nie docenia.
|
|
 |
|
Dziwię się, że jeszcze nikt z naszej ekipy nie zauważył jak reaguje na Jego obecność z nią. Jak z każdym ich pocałunkiem, ściskam dłonie w pięści, odwracając wzrok w inną stronę i z całych sił walczyć, aby żadna łza nie spłynęła po policzku. Drżący głos i zaszklone oczy to już norma, gdy widzę ich razem. Walczę z całych sił, by nie dać po sobie znać, jak bardzo pęka mi serce, jak ból rozrywa mnie od środka. Nie pokażę im swojej słabości, nie mogę, lecz pewnego dnia już nie wytrzymam. Całe emocje wypłyną ze mnie wraz ze łzami, wykrzyczę mu jak bardzo mnie rani i niszczy z każdym dniem. Na razie jeszcze walczę, ale wiem, że nadejdzie ten dzień, kiedy nie będę w stanie udawać, że wszystko jest w porządku. Mam tylko nadzieje, że nadejdzie on jak najpóźniej.
|
|
 |
|
Witając się co dzień z dobrym kolegom całusem w policzek, mam wrażenie, że chce mnie pocałować. Paranoja czy może rzeczywistość? Dziwne, bo sama zaczęłam chcieć zrobić dokładnie to samo.
|
|
 |
|
Nie rozumiem dlaczego po każdym ich pocałunku w mojej obecności, on spogląda na mnie, przeszywając mnie wzrokiem.
|
|
|
|