 |
nie wytłumaczysz mi, że mam ułożyć zmęczone od płaczu powieki do snu bo on już nie wróci. one są nieposłuszne. rozum każe im wierzyć, serce nakazuje czekać. i nie pocieszaj mnie, że nadejdzie dzień kiedy zapytana czy wierzę w cuda, odpowiem że nie dzisiaj.
|
|
 |
a kiedy objął mnie jak co dzień, od paru miesięcy i spytał czy coś dla niego zrobię, cynicznie się roześmiałam. - wszystko. - powiedziałam z drwiącym uśmiechem mając to za oczywiste. nachylił się, moje nozdrza wypełniły się jego zapachem, który wydawał mi się słodszy od wszystkich możliwych owoców razem wziętych w środku samego lata. - wszystko - powtórzyłam, dla pewności. - w takim razie zapomnij o mnie. - wyszeptał. odsunąwszy się, dotarło do mnie, że od dziś lato będzie najbardziej znienawidzoną przeze mnie porą roku.
|
|
 |
Mowie wam wierzcie w UFO, reinkarnacje i karmę. Wierzcie w ślepy los i przeznaczenie. Wierzcie w to, ze jutro traficie 6 w totka, a za tydzień znajdziecie torbę wypełniona po brzegi banknotami o wysokich nominałach. Wierzcie sobie w co tam tylko chcecie wierzyć. Tylko nie w ludzi. W ludzi nie warto.
|
|
 |
Spójrz w jej zapłakane oczy i nigdy więcej nie wierz, że nie kocha.
|
|
 |
Nie patrz się na mnie, jeśli oczy masz puste, nie zobaczę w nich uczuć, ale przejrzę jak w lustrze.
|
|
 |
Muzyka najlepiej smakuje od 2 do świtu. Wtedy to ona wybija rytm serca.
|
|
 |
Czwarta nad ranem, oczy niewyspanie, nie mogę zasnąć, za oknem płacze deszcz. To do Ciebie wiesz? Czy mnie pamiętasz? to najszczerszy tekst piszę go od serca. Samotność jak gorączka nocą dopada, sam na sam z bezsennością bez skutku się zmagam. Myślę o Tobie i jakoś nie mogę przestać, cały mój świat w Twojej osobie się streszczał.
|
|
 |
serce to narząd? to musi być coś ponad, jakaś nieopisana materia. przecież narządu, jako rzeczy materialnej, nie da się tak po prostu zabrać, nie wyciągając nawet dłoni.
|
|
 |
niech w całym mieszkaniu śmierdzi spalenizną, a w koszu utworzy się stosik spalonych gofrów. niech dochodzi do wniosku, że musi przetrzymać je jednak krócej i w efekcie poda niedopieczone. niech wkurza się na "całe to chore gotowanie" i mierzy mnie poważnym wzrokiem, kiedy w spazmie śmiechu rozleję kawę, by po sekundzie, nie gniewając się ani trochę, pocałować mnie w czubek nosa. chcę jeść tą niedoskonałą mieszankę mleka, mąki, oleju, proszku do pieczenia, jajek... i miłości.
|
|
 |
na drugim plan schodzi to jak, z czym na sumieniu, czy z jointem czy szlugiem między palcami, z jaką przeszłością - po prostu masz być. masz być tutaj, bo ja jestem.
|
|
|
|