 |
Jesteś moją inspiracją do najebania się w trzy dupy i pójścia spać.
|
|
 |
Boli mnie w chuj mocno to, że jestem taka słaba, naiwna i bezsilna.
|
|
 |
Siemaneczko Sisza! Wiem, że tego nie przeczytasz bo od świata oddzielają Cie te pierdolone kraty ale wszystko i więcej już napisałem w liście, który słałem do Ciebie w raz z 'drobnym' prezentem. Ziomuś ile to już lat? miesięcy? dni? minut? kurwa. bez Ciebie to wszystko tutaj nie jest takie same. Podnoszę kielon w górę - Twoje zdrowie Bracie! Przybywa Ci lat, w każdym roku, a nie mądrzejesz i chuj z tym, że siedzisz w tej obskurnej celi. Wiem, że nie długo wyskoczysz na wolność - pozałatwiasz swoje sprawy i 'znikniesz' na zawsze w nieznane tereny. Trzymam w ręku Twoje zdjęcie, kurwa jeszcze Sebastian na Nim jest - robi za zajebiste tło w tych czerwonych bokserkach. Śmieję się do tego pierdolonego zdjęcia, a oczy zachodzą mi łzami. I znów do Ciebie przyjdę, a te 45 minut dla nas to za mało. Kurwa. BRACIE ŻYJ MI STO LAT i wytrzymaj tam!!!!!!! my będziemy zawsze z Tobą, zapamiętaj to, a tamtą sukę.. pierdol! KOCHAM CIE MORDO. Dawid.
|
|
 |
To wszystko jest chore, nie rozumiesz?Nie ma już nas.. nie ma.Znów do mnie wracasz. Dzieli nas kilka centymetrów - z daleka czuje zapach Twoich perfum i widzę idealnie ułożone włosy, proste - opadają Ci na ramiona. Są dłuższe i kolor też nie ten, zmieniłaś się przez ten jeden dzień. I znów uśmiechasz się do mnie zalotnie i podchodzisz blisko. Zakazany teren między nami - czarna przepaść. Odczuwam, że właśnie spadam w nią.. spadam i nie widzę końca, światła. Jestem sam.. znów sam, a Ty gdzieś tam wysoko tylko śmiejesz się.. znów. ze mnie? Zaplanowałaś to? Dlaczego z nim odchodzisz? - Pola nie! - słyszę swój niemy krzyk. - Kochanie wróć, nie odchodź proszę, nie! - znów to samo, nie mogę wydobyć z siebie żadnego dźwięku i spadam nie mogę zawrócić. Twój obraz zanika i upadam. Nie żyje, umarłem kurwa. Gdzie ja jestem, hej? To jakiś cholerny sen czy jestem na jawie? - Sebastian?Co Ty tu robisz? - ruszam ustami ale nie mogę nic mówić. Wyciągasz do mnie dłoń, Stary kurwa co z Tobą? | niby_inny
|
|
 |
Linie papilarne na dłoniach nie układają się już w tak idealną całość jak kiedyś. Usta zamknięte w pocałunku nie współgrają razem ze sobą. Jedno serce odpycha drugie, a ich uderzenia nie synchronizują się wzajemnie. Coś pęka. Za sobą słyszysz czyjeś kroki, odwracasz na chwilę głowę, a za Twoimi plecami nie ma nikogo. Głuchą ciszę zastępuje dobiegający zewsząd cichy śmiech. Ciało otula zimne powietrze. Drżenie warg i nieco krótszy oddech. Odczuwasz ból w klatce piersiowej i wiesz, że to dopiero początek. Przeszklone oczy, brzegiem dłoni przecierasz mokre od łez policzki. Pustka. Z minuty na minutę doznajesz jej coraz mocniej. Wiesz, że czegoś Ci brakuje. Wiesz, jak bardzo.. I wiesz, że tym czymś jest Ona, że dopóki Ona nie wróci, tak będzie codziennie, że będzie coraz gorzej. / Endoftime.
|
|
 |
stoję na skarpie, coś mnie woła, coś mnie woła z lądu, coś krzyczy nie skacz, ale dlaczego mam nie skakać jeżeli nie mam już nic, dlaczego mam nie skakać chociaż i tak już od dawana nie żyję
|
|
 |
nie chcę tego pieprzonego głosiku w głowie, który cały czas powtarza, że jesteś zerem, że nic nie osiągniesz, on już Cię nie kocha, przecież flirtował z inną, jesteś tylko zaklej dziurą, ona jest daleko, to zostanie przy tobie. jesteś za zguba. czy tak ma wyglądać moje życie, z głosem w głowie, który powtarza, że jesteś nikim. że zostałaś sama z tym problemem
|
|
 |
znów popadam w obłęd, i błędne koło. znów histeria i napad złości i samo destrukcja i głupie pytanie dlaczego
|
|
 |
ten głos, ten głos w mojej głowie ucichł, już nie woła. ale teraz już ja sama mam dosyć, ja sama
|
|
 |
Patrzę na jej duże, niebieskie oczka, które same śmieją się do mnie. Wyciąga do mnie swoje małe rączki bym wziął ją na ręce i znów podrzucił kilka razy do góry - jej dziecięcy śmiech wywołuje na mojej twarzy natychmiastowy uśmiech. Znów mówi coś do mnie po swojemu i bawi się sznurkami od mojej bluzy biorąc je do ust, bo znów nie zdołałem jej upilnować. Przykłada swoją małą rączkę do mojej i robi większe oczka niż ma w rzeczywistości po czym znów zaczyna się śmiać. I próbuje znów sama chodzić mimo, że nawet nie raczkuje - kiedy stawiam ją na łóżku próbuje mi się wyrwać by mogła sama pobiec. Z kuchni słyszę jak "wrzeszczy" coś po swojemu do psa bo nie chce do niej podejść, a swoim malutkim palcem pokazuje, że ma być tu obok niej, a nie jeść - chcę go dosiąść i pojeździć na nim jak na kucyku. Łapie za rzeczy, których nie powinna dotykać i znów bije mnie po policzku, a ja muszę udawać, że to bolało. Kiedy zasypia na mojej piersi mam pewność, że jest bezpieczna. | niby_inny
|
|
 |
- Dlaczego Sebastian już nie wróci? - spojrzała na mnie siostra, jej małe oczka szkliły się od łez. - Obiecał mi, że pobawi się ze mną. - poprawiła swoje włosy i wpatrywała się we mnie. Nie potrafiłem jej odpowiedzieć, to pytanie było zbyt trudne. Sam nie rozumiem do tej pory dlaczego On odszedł, a mijają kolejne miesiące. - Nie wiem Aniołku. - przełknąłem ślinę. - Przecież Ty zawsze wszystko wiesz. - wdrapała się na moje kolana, mocno się we mnie wtulając. - Ale tego nie wiem Skarbie, chociaż bardzo chciałbym Ci odpowiedzieć. - A Mamusia wie? - patrzyła na mnie z nadzieją, bawiąc się zamkiem w mojej bluzie. - Mamusia też nie wie. - pocałowałem ją delikatnie w czoło. - Tęsknie za Nim. - spojrzałem jeszcze raz w jej oczka. - Ja też... - wziąłem głęboki oddech, kiedy do moich oczu zaczęły napływać łzy. Nawet Ci najtwardsi płaczą. Paradoks? | niby_inny
|
|
 |
Zamykam się w swoich czterech ścianach, ja i muzyka. Chwilę później do moich oczu napływają łzy, delikatnie spływając po policzkach są dowodem mojej bezradności. Płaczę, kiedy tego potrzebuję. Płaczę, kiedy słowa stają się zbyt ciężkie by je udźwignąć. Kiedyś twarda psychika, nie do zdarcia, a dziś? Czymkolwiek jest, jest za słaba. Upada tuż przy powstaniu i leży w bezruchu, a ja razem z nią. W tle kolejny bit uderza w głośniki, słowa i oddawane emocje stają się tak idealnie znane. Mam wrażenie, że ktoś czyta w moich myślach i przelewa je, jedną po drugiej na puste kartki. Nagle przerywa, odkłada na bok długopis i spogląda na mnie, nie uśmiecha się, a jego źrenice przepełnia pustka. Coś co może nigdy nie powinno się wydarzyć kończy się w połowie zdania. Bez zakończenia, urywa się jak gdyby nigdy nic. Stoję w miejscu i naprawdę nie mam pojęcia co dalej, a on patrzy na mnie i czeka. Dłoń nie odrywa się od blatu, wciąż nic nie pisze, a może po prostu nie chce już dalej pisać. / Endoftime.
|
|
|
|