 |
chore? tak na prawdę, to nie jest tak, że z nim jest problem, tylko ze mną. usilnie wyszukuję w nim coś co doprowadzi mnie do szału i sprawi, że jeszcze bardziej będę miała go dosyć. za wszelką cenę próbuję go do siebie zniechęcić. nie będzie ze mną szczęśliwy, dlatego lepiej aby już teraz ode mnie odszedł. chociaż z drugiej strony, chcę aby wciąż był. kiedy go nie ma, jest dobrze, jakoś szczególnie się tym nie przejmuję, a na pytanie o kolejne spotkanie szukam wymówki. ale kiedy już jesteśmy razem, wszystko staje się bardziej kolorowe, nie chcę aby to się kończyło. odprowadza mnie do domu i znowu mam go dosyć. nie dziwię się, że nie rozumiesz mojej postawy wobec niego, bo sama się w tym gubię. chciałabym dać nam szansę, ale nie mogę, ciągle coś mnie przed tym powstrzymuje. on nie jest ideałem o którym śnię każdej nocy. to nie z jego imieniem kładę się do łóżka żegnając dzień. to nie on. przepraszam
|
|
 |
Dziękuję za tak wyraźne pokazanie mi, ze nie nie było warto.
|
|
 |
Nie umiem powiedzieć, Kochałam Go tak bardzo, że pozwoliłam mu odejść. Nie walczyłam, bo uważałam, że nie ma sensu- jeśli ktos nie może zdecydować się sam na to czego chce, to znaczy, że nie ma po co walczyć. Co pozostało? Kilka fajnych wspomnień, gorycz w sercu i żal, że to co było jest juz tylko w moim sercu. Co najgorsze wydaje mi się chwilami, że już nic pięknego mnie nie spotka. Czuję się przegrana, bo nie mam swojej miłości. Czasami zastanawiam się ile czasu zajmie mi zapominanie. Rok...? Dwa...? I wtedy dziękuję Bogu, że żyje się tylko raz, bo więcej nie dałabym rady.
|
|
 |
|
Wtula w ramiona inną. W deszczowy dzień trzyma jej parasolkę. Nawet słyszę cichy szept, którym próbuje udowodnić jej, że ją kocha. Ona jeszcze nie wie, że jest jedną z wielu, która dała się podejść jak mała dziewczynka.
|
|
 |
Jest tak, że coś krzyczy w Tobie najgłośniej jak tylko potrafi. Każą Ci biec, a Ty w swoim biegu zwalniasz tempo, bo nie widzisz już w tym sensu.. Łzy uderzają Ci do oczu. Czujesz jak spływają po policzkach.
Ledwo łapiesz oddech, a jesteś coraz bliżej. Kucasz na poboczu ulicy i płaczesz jak małe dziecko. Uderzasz pięściami w płytę chodnikową i nie potrafisz uwierzyć, że tam na górze jest ktoś, kto z taką łatwością może odebrać wszystko. Nie chcesz w to uwierzyć. Przejeżdżający ludzie patrzą na Ciebie być może jak na idiotkę, może niektórzy współczującym wzrokiem, inni nie zwracają nawet uwagi, a Ty płaczesz. Przecierając dłońmi oczy, rozmazujesz tusz na policzkach. Naprawdę w środku cierpisz. Patrząc w martwy punkt, plecami odwrócona do tego co się wydarzyło, myślami mijasz tysiące wspomnień, przewracasz zdjęcia w albumie i widzisz siebie taką szczęśliwą. Jak beznadziejny sen.. Wbijasz paznokcie w nadgarstki i próbujesz się obudzić. Ale to bez sensu...
|
|
 |
Nigdy nie jest za późno, by powiedzieć przepraszam, ale po pewnym czasie to już nic nie zmienia.
,
|
|
 |
|
Byl tym jedynym, jestem tego pewna, potrafił kontrolować moje myśli i ciało.
|
|
 |
|
Powroty bolą. A najbardziej bolą te niezapowiedziane. Bo przychodzi do Ciebie przeszłość i oczekuje, że co? Że teraz będzie wszystko jak dawniej? Że zapomnisz ile wycierpiałaś? To nie działa w taki sposób. Nie zapomnisz, wręcz przeciwnie. Będziesz rozpamiętywać jeszcze bardziej, zastanawiając się dlaczego Wasz związek się rozpadł. I będziesz przeżywać wszystko od nowa, mając nadzieję, że może tym razem wszystko skończy się inaczej. A pewnie znów będzie tak samo. / napisana
|
|
 |
Kocham Twój uśmiech, ale jeszcze bardziej to jak seksownie przy tym podnosisz brew/szysiia
|
|
 |
Mój lakier na paznokciach jest więcej wart, niż ta Twoja nowa dziwka.
|
|
 |
Ej, Ty bijące po lewej stronie klatki piersiowej, rób tak dalej na Jego widok, a niebawem będziesz dusiło się pod gipsem, a ja będę cierpieć z powodu połamanych żeber.
|
|
|
|