 |
Przez zamglone oczy od łez widzisz jak życie ucieka Ci przez palce. Wiesz, że życie masz tylko jedno, a i tak robisz wszystko by z niego nie skorzystać. Czemu jest tak, że zamiast bawić się i korzystać z tego wspaniałego życia, Ty siedzisz w czterech ścianach i płaczesz. Użalasz się nad Swoim życiem. Zmień to jak najszybciej, żyj chwilą, życie jest ulotne, pamięta. Baw się!
|
|
 |
Jesteś dyrygentem mojego serca.
|
|
 |
Pięćdziesiąty raz wybieram numer telefonu. Czekam aż odbierze, odpowiada mi poczta głosowa, na którą pragnę się nagrać, ale tak naprawdę nie wiem co powiedzieć. Może, że tęsknię. Może, że wariuję z zazdrości. Może, że cholernie się martwię. Słowa i tak nie ukarzą tego co czuję. Odpalam kolejnego szluga, moją głowę rozsadza niesamowity ból. Myślę, bo nie mogę przestać. Płaczę, bo jest mi źle i nie wierzę w czystość intencji osoby, którą kocham najbardziej na świecie. Nie radzę sobie.
|
|
 |
'Podobno kobieta powstała z żebra mężczyzny. A więc jesteś dosłownym znaczeniem części mnie. Jesteś moim żebrem, które chowa w sobie moje serce, by je chronić. Stworzona tylko dla mnie z wnętrza moich pragnień. Kocham Cię, moje żeberko. ' Czyż nie piękny sms na przeprosiny? / Karolina.
|
|
 |
Ból przeszywa każdą komórkę mojego ciała i duszy. Drżę, zdając sobie sprawę z faktu, iż nie mogę okazać słabości. Chciałabym płakać, ale kanaliki łzowe odmawiają posłuszeństwa. Od nadmiaru słów, które mnie ranią, niszczę się. Rzygam udawanym szczęściem. Setny raz zadaję sobie jedno pytanie: Co znowu robię źle? Pragnę chwili spokoju. Tęsknię za chwilami beztroski, pewności i czystości uczuć jakimi mnie darzyłeś. Czuję, że my to przeszłość. Oczywiście kocham Cię nadal, ale miłość nie może wypływać z jednego serca.
|
|
 |
Chyba za szybko dojrzałam. Potrzebuję czegoś więcej niż imprez w klubach, po których złamię obcas na nierównym krawężniku i zasnę po kilku godzinach męczenia się z helikopterkiem w głowie. Pragnę miłości. Rozważnej i odpowiedzialnej. Stałości uczuć. Namiętnych pocałunków i mocnego przytulania. Jednego piwa do filmu, a nie kraty wypitej na ognisku. Papierosa, który uspokaja. Życia bez dragów, blantów i chlania w każdy weekend. Pragnę spacerów przy wschodach i zachodach słońca. Wypadów do kina. Wspólnych nocy. Dużej dawki czułości. Chcę tego, czego nigdy nie otrzymam.
|
|
 |
Znowu mnie masz. Całujesz na dzień dobry i dobranoc, przytulasz, podobno kochasz. Uśmiechasz się i czarujesz spojrzeniami. Twoje czekoladowe tęczówki świecą, a usta szepczą do ucha miliard czułych słów. Powinnam być w niebie, ale jestem w samym środku piekła. Egzystuję w niepewności. Nie czuję się bezpieczna, tylko potrzebna, czasami wykorzystywana. Gdzieś na dnie serca kryję miliard obaw, o których nie mówię głośno. Jedną z nich jesteś Ty. Nasze marzenia, które są praktycznie nierealne. Twoje słowa, które często przypominają perfekcyjne kłamstwa. Nie wiem co myśleć, co robić, co czuć. Chcę być w końcu pewna Twoich planów. Chcę być pewna Twojej miłości.
|
|
 |
już tyle razy go zraniłam. tyle razy zwijał się z bólu, bo znowu coś sobie przeze mnie zrobił. niemal codziennie jest ukarany ciszą, od której dostaje szału. ciągle krzyczę, płaczę, coś mi nie pasuje. odpycham go od siebie i uciekam. jest chorobliwie zazdrosny, gdy olejny raz mówię mu, że ktoś proponował mi randkę. szukam wszelkich wymówek aby przełożyć spotkanie. ciągle go wkurzam i denerwuję. a mimo to wciąż przy mnie jest. troszczy się, dba o mnie. wciąż chce się spotykać i dumnie kroczy obok trzymając mnie za rękę. chwali się mną znajomym. nie pozwala aby zakochana w nim dziewczyna chociażby go dotknęła. jest takim pieprzonym ideałem, o którym zawsze marzyłam, a i tak uciekam od tego uczucia.
|
|
 |
wciąż nie mogę zrozumieć, dlaczego nam nie wyszło? przecież było tak pięknie, tak idealnie. kochałeś mnie, prawda? nie kłam, widziałam jak się zachowywałeś, widziałam twoje oczy jak wyglądały patrząc na mnie. mogliśmy być taką wspaniałą parą, ale to ci widocznie nie wystarczyło. nie mam już do ciebie żalu, mimo że naprawdę mnie zraniłeś. ale chciałabym zrozumieć, dlaczego? boże, minęło tyle czasu, a ja dalej to rozpamiętuję. teraz usiądę w ciemnym pokoju i obejrzę denną komedię romantyczną, w której wszyscy bohaterowie odnajdują swoją najwspanialszą miłość i żyją długo i szczęśliwie. tak, lubię się dopierdalać.
|
|
 |
było w nim coś cudownego. może i jest dupkiem, ale sprawiał, że naprawdę szczerze się uśmiechałam. uwielbiałam gdy razem wracaliśmy do domu, gdy nie potrafiliśmy się od siebie oderwać, gdy idealnie wiedział kiedy skończę wizytę u lekarza i podjeżdżał na desce, gdy zachowywaliśmy się jak dzieci tańcząc podczas krążącej wokół burzy. pamiętam jak się czułam, gdy po raz pierwszy pocałował mnie przy znajomych i nie wypuszczał z objęć na samym środku klubu. sprawiał, że czułam się swego rodzaju wyjątkowa, chociaż nie byłam jedyna. i teraz, w połowie wakacji, kiedy nie miałam z nim żadnego kontaktu aż od miesiąca, pojawiła się nadzieja na wspólną imprezę. wiem, że bez zawahania wróciłabym do tego, ale obok będzie on. ktoś, kto liczy na moją wierność, chociaż to dla mnie trudne. z jednej strony cieszę się, że mnie przypilnuje, a z drugiej wolałabym tam iść sama. bo przecież owoc zakazany smakuje najlepiej.
|
|
 |
muszę się odizolować. odciąć się od wszystkiego i wszystkich. dać sobie czas na przemyślenia, na ogarnięcie tego całego syfu. muszę dać sobie czas na samotność, która obecnie wydaje się jedynym lekarstwem.
|
|
 |
widział, że coś jest nie tak. aby mnie rozbawić przyłożył głowę do mojego brzucha udając, że czuje jak dziecko kopie. odepchnęłam go z całej siły, krzycząc że ma mnie zostawić. już nie potrafię nad tym panować. to przychodzi tak nagle. w ułamku sekundy powracają wszystkie lęki, wszystkie myśli, które usilnie od siebie odpycham gdy jest obok. czuję jak ten stan powoli przejmuje nade mną kontrolę, a ja jestem już zbyt słaba aby walczyć. aż do wieczoru leżeliśmy bez słowa, osobno, aż stwierdził że musi wyjść. i wyszedł. a ja wreszcie mogłam dać upust wszystkim emocjom.
|
|
|
|