  |
` żyję tutaj już kilkanaście lat. Budzę się codziennie rano wykonując każdą czynność, monotonnie jak co każde, takie samo rano. I żyję tym jednokolorowym życiem tylko po to, żeby na starość umrzeć i w szpitalu kiedy już nie będą chcieli mnie leczyć bo stwierdzą, że im się to nie opłaca, pomyśleć jakie to życie było pokurwione./ abstractiions.
|
|
  |
` nasze życia to już nie ja i Ty, połączona idealność. Każde z nas poszło inną drogą, każde z nas rozjebało sobie życie, każde z nas czymś innym. Ty żegnając się ze mną, poszedłeś po przejrzyste woreczki zapełnione czymś czego tak cholernie nienawidziłam. Ja czując Twoją bliskość po raz ostatni, udałam się po butelkę czystej. I to rozstanie nie bolałoby tak bardzo, gdyby nie fakt iż wszystko by było dobrze. Wszystko gdyby nie te Twoje zasrane dragi. / abstractiions.
|
|
  |
` miłość? chyba raczej nie. Nawet jeśli przyszedł by ten cały "mój ideał" ze wszystkim co najlepsze i miałabym gwarancję, że będzie mnie kochał to na prawdę nie. Raz już pokochałam na prawdę szczerze i nie widzę w tym nic pięknego. Nic co mogłoby mi przynieść cokolwiek więcej niż ból i cierpienie. Miłość wcale nie jest taka fajna jak każdy ją opisuje. Bynajmniej ja tego nie czuję. / abstractiions.
|
|
  |
` odkąd Cię poznałam, cały mój świat obrócił się o 180 stopni. Z początku nawet wydawało mi się, że wyszło na lepsze. Dziś jednak chcę powrócić do tego co było kiedyś, nie cierpiałam. / abstractiions.
|
|
 |
Bo tak to w życiu bywa, że ludzie przychodzą i odchodzą, mydląc oczy, że ważni jesteśmy, że nasze zdanie ma znaczenie, że to, że tamto, że sramto. A potem pyk. I ich nie ma.
|
|
  |
` pusto bez Ciebie. Konsekwentnie usuwam Cię z mojego życia, tęskniąc coraz mocniej. Wiem wiem, tak muszę. Każdy powtarza mi to w kółko i że niby bez Ciebie ma być lepiej. Niszczyłeś mnie psychicznie, a teraz niszczę sama siebie, czuję się jakbym była na jakimś kurwa odwyku. Mam cierpliwość, nie piszę, nie dzwonię, nie próbuję do Ciebie wrócić. Wciąż wierzę, że moje życie się przez to polepszy, ale coraz częściej tracę nadzieje bo po prostu Cię kocham. / abstractiions.
|
|
  |
` zostaw mnie, proszę. Nie wyrządzaj mi więcej krzywd. Nie wydrapuj kłamstwami kolejnych ran w sercu. Jeśli tak bardzo chcesz to zajmuj się swoim zaćpanym życiem i nie próbuj po kolejnej kresce wmawiać mi, że to ja jestem najważniejsza. Przecież te wszystkie słowa przychodzą Ci z taką lekkością, łatwością więc po prostu powiedz, że nic nie znaczyłam, byłam chwilówką i już Ci przeszło. Nie wysyłaj mi smsów co jakieś dwa tygodnie z treścią przepełnioną kłamstwami o uczuciach i rzekomych łzach na Twojej twarzy, która tak konsekwentnie pojawia się w ciemnym pokoju, wieczorami. Pozwól mi na robienie jednej kawy, tak aby w myślach nie huczał mi fakt, iż zawsze pierwszą czynnością jaką robisz po wstaniu z łóżka to sięgnięcie po kubek i wsypanie tego aromatycznego proszku. Kurwa tak dużo o Tobie wiem, że aż sama się tego boję. / abstractiions.
|
|
  |
` niedawno stara znajoma zapytała mnie czy jeszcze coś dla mnie znaczysz, czy nadal to trwa. Odpowiedziałam krótkim "nie", czując jak serce kruszy mi się w środku, a gardło ściska struny głosowe. / abstractiions.
|
|
  |
` a co jeśli znów wrócisz? Przecież w końcu jakoś sobie radzę. Co będzie w momencie dźwięku smsa, kiedy ekran komórki przy nadawcy wyświetli Twoje imię? A jak zobaczę Cię na ulicy? Przecież wtedy znów tak wyraźnie w źrenice wbiją mi się rysy Twojej twarzy, które tak konsekwentnie co wieczór próbuję tuszować łzami. Teraz praktycznie nie przeglądam fejsa bo boję się, że spotkam gdzieś Twoje zdjęcie z imprezy. Nie chcę chodzić do szkoły bo wiem, że w każdej chwili gdzieś zupełnie przypadkiem Twoja sylwetka może przemknąć mi przed oczyma. Wyleczyłam się już z tej obsesji na Twoim punkcie, codziennie prosząc los aby mi o Tobie nie przypominał, niszcząc całe moje starania odnośnie normalnego życia. / abstractiions.
|
|
 |
Zjawił się ktoś, kto pokochał mnie taką, jak jestem. Zaakceptował moje wady i nawyki. Zjawił się ktoś, kto powiedział, że jestem najpiękniejszym cudem świata. Powiedział, że mnie kocha ponad wszystko. Zjawił się ktoś, kto stwierdził, że nie może żyć beze mnie. Stwierdził, że jestem idealna. Zjawił się ktoś, kogo pokochałam całym sercem.
|
|
  |
` przez trzy lata nie widziałam świata poza nim. Wszystko kręciło się wokół niego. Chodziłam spędzać z nim czas od razu po szkole, olewając naukę. Znosiłam znikającą kasę z mojego portfela jak i groźby jego wrogów. Ze łzami w oczach wysłuchiwałam kolejnej sterty kłamstw. Wchodziłam do jego pokoju, wytrzymując widok zaćpanych oczu i kompletnego zgonu. Prowadziłam na jego temat rozmowy z różnymi ludźmi, próbując mu pomóc podczas kiedy on wyzywał mnie za to od najgorszych. Potrafiłam dzwonić do niego milion razy na minutę tylko po to, żeby sprawdzić czy znów nie palił. Tak, potrafiłam rozpoznać to nawet po głosie w słuchawce telefonu. Robiłam na prawdę dużo tylko po to, aby dziś uświadomić sobie, że jednak świat bez niego jest nawet lepszy. Czasami jest ciężko, ale tylko wieczorami lub jak ktoś o niego zapyta albo kiedy zobaczę jego zdjęcie czy coś. / abstractiions.
|
|
|
|