 |
|
na pewno wiesz jakie to uczucie być zakochanym. gdy każde miłe słowo napisane przez Twoją sympatię doprowadza Cię do stanu wariacji. kiedy każde spojrzenie ulega zmianie koloru Twoich policzków. każde objecie sprawia motylki w brzuchu. każdy pocałunek zabiera Cię do siódmego nieba. ale czy wiesz jak kto jest być zakochanym, gdy osoba którą kochasz znajduje się spory kawał od Ciebie? gdy możesz tylko zamknąć oczy i sobie to wszystko wyobrażać, że jest obok Ciebie, przytula, całuje. gdy każdy dzień jest dla Ciebie żadnym ważnym, bo wiesz, że Go nie zobaczysz, że jeszcze musisz pocierpieć, potęsknić, aż w końcu Go ujrzysz. cholernie trudne to jest, kiedy możesz słyszeć Jego głos dobiegający z głośników, podczas rozmowy na skypie lub telefonicznej, gdy Go tylko widzisz przez kamerkę i nie wiesz co robi, nie wiesz z kim ale ufasz, bezgranicznie. wariujesz, kiedy przychodzą Ci do głowy różne myśli zdrady, złych wydarzeń, lub gdy się pokłócicie i nie wiesz co zrobi.
|
|
 |
|
nawet nie wiesz jak za Tobą tęsknie, za każdą cząsteczką Twojego ciała. nie wiesz jak bardzo Cię potrzebuje, Twoich ust, ramion, dłoni, oczu, szeptu, głosu. nie wyobrażasz sobie jak bardzo chciałabym się w Ciebie wtulić, spojrzeć Ci w oczy, powiedzieć wszystko co leży mi na sercu. nie wiesz jak kilka wakacyjnych dni odmieniło moje życie. odkąd wyjechałeś moje życie wygląda zupełnie inaczej. chcę aby każdy dzień znikał jak najprędzej i jak najszybciej zaczęły się wakacje. czekam z utęsknieniem na Twą osobę, kiedy będę mogła zaspać obok Ciebie, obok Twojego ciała, a nie zdjęcia.
|
|
 |
|
Sterta notatek, powtórki, gdzieś echo bierzmowania, egzaminów, wszystkiego, a tymczasem jedna jedyna ochota to schlanie się do nieprzytomności.
|
|
 |
|
Pewnie zareaguję śmiechem, gdy powiesz mi, że za kilka miesięcy wszystko będzie już ustabilizowane w moim życiu, wszystko zdążę poukładać, dam radę, ale zrób to, proszę, bo potrzeba mi każdej dawki nadziei.
|
|
 |
|
nienawidzę budzić się w kulminacyjnym momencie snu, nienawidzę. Na siłę zamykam oczy i próbuję przypomnieć sobie ostatnią scenę, słowa, które padły z Twoich ust. Wymyślam swoje zakończenie, tak by wszystko było idealne. chociaż tu - we śnie.
|
|
 |
|
przejmij inicjatywę, zrób ten pierwszy krok. może się to okazać najlepszą decyzją w Twoim życiu.
|
|
 |
|
co by się nie działo całą energię kierować na nią /małpa
|
|
 |
|
może to nieistotne, ale naprawdę za Tobą tęsknię. tak bardzo chciałabym przekroczyć próg Twojego mieszkania i pocałować Cię w czoło. potem opowiedzieć Ci jak było w szkole, kto naprawdę mnie zdenerwował. pewnie śmiałbyś się do rozpuku, gdy opowiadałabym o mojej historii z automatem z gorącą czekoladą, który próbowałam naprawić, bo miałam niesamowitą ochotę na coś słodkiego i gorącego. dopiero teraz odczuwam pustkę. brakuje mi wielogodzinnych rozmów o wszystkim i niczym, tego jaki byłeś wrażliwy i czuły, Twojego chudego ramienia i czerwonej bluzy, którą regularnie brudziłam maskarą i tego wszystkiego o czym nie mam ochoty pisać, bo już płaczę.
|
|
 |
|
a rano znowu będę musiała wstać, umyć zęby, rozczesać splątane włosy, pomalować się i ubrać. niewyspana, machinalnie spakuję najpotrzebniejsze podręczniki w różowy plecak i odpalę papierosa. może jedna łza pocieknie po moim policzku na myśl o wczorajszym wieczorem i sprawi, iż będę musiała poprawić makijaż. wyjdę z domu, z rapem w głośnikach, zapalę kolejnego szluga i nie wyzwolę się od wspomnień, dopiero gdy w oddali dostrzegę budynek szkoły włożę maskę zbudowaną z miliona słodkich uśmiechów. zapomnę o Tobie na kilka krótkich godzin.
|
|
 |
|
wiedziałeś, że nie chcę Cię widzieć, ale pamiętałeś o tym co mi obiecałeś. przyszedłeś. byłam tak samo zaskoczona jak i pijana. nawet nie wiem kiedy znalazłam się na Twoich wychudzonych rękach. spojrzałam na Ciebie z góry i zaprezentowałam mój firmowy uśmiech. zastanawiałam się co tak naprawdę tu robisz. niespodziewanie nasze wargi złączyły się z niesamowitą gwałtownością. tak bardzo tęskniłam.
|
|
 |
|
kiedyś miałam prawo mieć nadzieję, że za mną pobiegniesz. teraz mogę mieć pewność, że nawet Cię to nie ruszy. to najgorsza świadomość jaką miałam przez te parszywe 18lat.
|
|
|
|