 |
"-co się dzieje?!" z takim przebudzeniem moja mama wleciała do mojego pokoju. pewnie znów krzyczałam, rzucałam się i wyłam na cały dom, znów musiałam mamie sprzedać bajkę, że miałam zły sen. jednak w środku przeżywałam katusze, znów śniłeś mi się ty. znów wołałam twoje imię, znów prosiłam byś został. wszystko dzieje się znów. wszystko ciągle się powtarza, bezustannie przypomina mi o tobie. choć próbowałam być silną, pozdrawiać ciebie na ulicy środkowym palcem i pluć ci pod nogi, to wieczorem mój rozum szedł spać, a budziły się maluteńkie kawałeczki błyszczące jak diament, które kiedyś były częścią mojego serca. to one wciąż miały wypisane na swojej strukturze twoje imię, i wciąż upominały się o więcej ciebie.
|
|
 |
muszę przećwiczyć sztuczny uśmiech na twarzy na wypadek, jakbym miała cię kiedyś spotkać, muszę zanotować sobie słowa jakie powiem, muszę skrupulatnie każde przemyśleć, wyrecytować by brzmiało jak najbardziej prawdziwie, muszę być prawdziwa w każdym calu, tak, żebyś mi uwierzył, kiedy powiem ci prosto w twarz: jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie, nikt mnie nie zrani, nikt nie wróci mych łez, a teraz wybacz, ale się śpieszę.
|
|
 |
I siedzę na tym pieprzonym gg, bo ty jesteś, i pomimo tego, że już zupełnie nie mam co robić to czekam, aż usłyszę dźwięk nadchodzącej wiadomości, a w prawym dolnym rogu wyświetli się Twoje imię.
|
|
 |
miałeś, zjebałeś to teraz spierdalaj .
|
|
 |
ej. kochałaś kiedyś tak bardzo, że ledwo mogłaś oddychać?
|
|
 |
Tylko On potrafi Ją ranić non stop. Bez żadnych piepszonych wyrzutów sumienia. Nie przejmuje się tym, że Ona przez Niego cierpi. Że codziennie wymierza Jej cios prosto w serce. Po prostu ma na to wyjebane.
|
|
 |
niektórzy niszczą sobie życie prochami, inni alkoholem i nikotyną, a jeszcze inni wszystkim na raz. a ja? ja sobie pieprzę życie takim skurwielem jak Ty. wychodzi na jedno w sumie, tyle że zamiast płuc czy wątroby zatruwam sobie serce. zadymiam je chorą nadzieją, silnym bólem, wspomnieniami i Tobą. przecież to to samo, a nawet i trochę więcej, nie?
|
|
 |
Oddałabym kilka dni swojego życia. Za darmo. Bez żadnych zahamowań. Wiesz które dni, prawda? Tak, tamten, kiedy się poznaliśmy. Ten, kiedy mnie po raz pierwszy pocałowałeś. Ten, w którym wyznałeś mi swoją udawaną miłość. Ogólnie rzecz biorąc oddałabym wszystkie dni, spędzone z Tobą. One bolą.
|
|
 |
patrzyłam na niego sklejonymi od łez rzęsami. - jeśli odejdziesz, mój świat bez Ciebie runie - wyszlochałam. - jesteś moim początkiem, moją podporą - kontynuowałam, a on ciągle milczał. kurczowo złapałam się jego prawej dłoni. - nie odchodź, nie po tym, co przeżyliśmy - zawahał się i wziął mnie w swoje ramiona. zrozumiał, że nikt nie jest w stanie dać mu tak wiele. oddałam mu całe swoje serce.
|
|
 |
w jego urodziny, podeszła do niego wyrzucając z siebie potok słów. - życzę Ci, żebyś w końcu zauważył, jak bardzo Cię kocham - nie patrzyła mu w oczy. ujął ją pod brodę i zmusił do spojrzenia. - nawzajem - wyszeptał, łącząc ich usta w pocałunku.
|
|
 |
a kiedy zobaczyłam ich razem, myślałam, że umrę. miałam ochotę paść na kolana na środku skrzyżowania i zwijać się z płaczu. byłam niemal pewna, że nikt nie zwróciłby uwagi na to, że moje życie właśnie wygasało.
|
|
 |
żałuję tylko jednego - że nie jest moją rodzoną siostrą.
|
|
|
|