 |
nie pójdę z Tobą do opery, ale zabiorę Cię na taki koncert, po którym nie będziesz w stanie mówić. nie zjem z Tobą kolacji w restauracji, ale nauczę się dla Ciebie gotować nawet najtrudniejsze danie. nie wyślę Ci listu miłosnego, ale zadzwonię wieczorem, by słuchać jak oddychasz. nie będę tą o której marzysz, ale najlepszą wersją samej siebie - tyle mogę zaoferować. || kissmyshoes
|
|
 |
jestem ciężkim człowiekiem, wiesz przecież - a mimo to wymagasz ode mnie tak wiele. wiesz, że często myślę "tak", gdy mówię "nie", i na odwrót. masz świadomość tego, że lubię być dziecinna, a wkurzasz się o to na mnie. wiesz, że przyjaciół stawiam w życiu na pierwszym miejscu, i, że gdybym musiała stanąc przed wyborem między Tobą a Nimi, usłyszałbyś "spierdalaj tam skąd przyszedłeś". wiesz, że jak kocham to całą sobą, i , że jestem wtedy strasznie bezbronnym człowiekiem. wiesz, że cenię sobie odrobinę wolności, i nie spowiadam się z każdego ruchu. wiesz jaka jestem, a się wkurwiasz. i wiesz, mam jedną zasadnę - albo bierzesz mnie taką jaka jestem, albo odwróć się, idź i nie wracaj, bo nie żyję sztucznością, wybacz. || kissmyshoes
|
|
 |
Jak można kochać kogoś kto Cię tak zranił? Powiedz mi kurwa, skąd mam w sobie tyle siły, by tęsknić za kimś kto nie tęskni za mną?/esperer
|
|
 |
duszę się. dławię się każdym kolejnym tlenem. moje ciało buntuje się przeciwko kolejnym dniom diety. nie jestem w stanie już codziennie ćwiczyć. oczy zaczynają schnąć od braku snu. ręce nie przestają drżeć. kolana coraz częściej uginają się, powalając mnie na ziemię. cienie pod oczami robią się coraz większe i wyraźniejsze. nie potrafię się na niczym skoncentrować. jestem nadwrażliwa i szybko wybucham. nie potrafię już normalnie funkcjonować wśród ludzi. potrzebuję coraz większej dawki środków przeciwbólowych aby przeżyć kolejny dzień. jeden papieros to stanowczo za mało. patrzą na mnie i co widzą? mówią mi, że wyładniałam, że jestem piękna. nie wierzę im, jak takie coś może być ładne? ślepcy. albo najnormalniej kłamią. nie można widzieć takich rzeczy we wraku. chodzę, uśmiecham się, wykonuję wszystkie podstawowe czynności. ale w środku już dawno umarłam. a teraz także moje ciało dąży do tego stanu.
|
|
 |
ma do mnie ciągłe pretensje. idealnie potrafi doprowadzić mnie do granic złości, stwarzając kolejny problem. krytykuje moje zachowania i nawyki. nie potrafi zaakceptować mojej fascynacji piercingiem. chwilami mam tego serdecznie dosyć. chcę wszystko zakończyć, odejść od niego i wreszcie mieć święty spokój. ale nie mogę. mimo tego jak bardzo irytujący potrafi być, wciąż chcę aby był częścią mojego życia. chcę spotkać się z nim w czwartek, piątek i każdy możliwy dzień. wyjechać razem gdzieś daleko, albo po prostu przejść się nad jezioro lub plac zabaw. chcę żeby był obok, bo coraz bardziej uzależniam się od jego miłości.
|
|
 |
2) pamiętam też moment, kiedy przepraszałam go za to, że nie czuję tego samego co on, że potwornie się boję, że on także mnie zrani, na co spojrzał na mnie przyrzekając, że nigdy tego nie zrobi, bo jestem zbyt idealna i wspaniała, aby cierpieć. i pamiętam dzień kiedy na wieść, że ma iść do szpitala, nie mogłam się na niczym skupić, bałam się o niego, to właśnie wtedy poczułam jak ważny dla mnie jest. troszczył się o mnie jak nikt inny. całkowicie się przed nim otworzyłam, pokazując to co tak bardzo ukrywam przed światem. i nie będę ukrywać, że to co zrobił mnie nie zabolało. bolało i to cholernie. pamiętam jak przepłakałam całą noc i dzień. nie mogłam spać, jeść, cały mój świat się zawalił jego jednym "nie możemy być razem, poznałem kogoś innego". teraz już jest inaczej. potrzebowałam czasu, aby zrozumieć, że tak jest dla nas lepiej. straciłam ukochaną osobę, ale zyskałam przyjaciela, którego obecność potrafi zmienić kolejną nudną lekcję w 45 minut bólu brzucha od nadmiaru śmiechu.
|
|
 |
1) idąc z psem, w słuchawkach nagle zabrzmiał utwór, którego słowa przekształcał na obietnice. wróciły wszystkie wspomnienia z nim związane, nie te złe, wyłącznie dobre. jak każdego dnia przypominał mi jaki mam kolor oczu, bo tak bardzo je uwielbiał. wysłuchiwał oznak bijącego serca w mojej klatce piersiowej. jak godzinami mogliśmy leżeć w ciszy, wyłącznie spoglądając sobie w oczy, doszukując w nich swojego odbicia. pierwszy pocałunek i wyznanie miłości przy moim ulubionym filmie. długie kłótnie pod blokiem kto pierwszy odejdzie. doprowadzanie mnie do szału łaskotkami. taniec w deszczu. zamienianie się plackami, bo akurat mieliśmy te które to drugie bardziej lubi. jak na środku McDonalda wręczył mi wielkie serce Milki, czule całując i składając życzenia na dzień kobiet. każdą wolną chwilę w szkole i poza nią spędzaliśmy razem.
|
|
 |
pływaliśmy w jeziorze,gdy nagle Mateusz wyskoczył z misją:"skaczemy ze skały".na początku opierałam się temu pomysłowi,ale za jakieś pięć minut stałam już na skarpie.kilku kumpli,i Damian skoczyli już,a ja panikowałam,błagając Mateusza by mnie stąd sprowadził. "No dawaj Żaki, bo Cię zepchnę"-zagroził przyjaciel."nawet nie próbuj"-spanikowałam,odsuwając się. złapał mnie, po czym objął, i podał swoją rękę."skoczymy razem"-oznajmił. patrzyłam z przerażeniem na Niego i wodę, która była tak bardzo oddalona od Nas."zaufaj mi"-powiedział."ufam Ci"-zdążyłam powiedzieć, a po chwili leciałam już w dół, drąc się w niebogłosy.gdy już wynurzyłam się z wody,zauważyłam,że nadal trzymam rękę Mateusza.uśmiechnął się pytając jak było."zaufałam Ci już milion lat temu, i dobrze zrobiłam, bo nie przejadę się nigdy.było świetnie"-powiedziałam, po czym lekko Go podtopiłam,uśmiechając się sama do siebie, na myśl o tym, że wiem,że zawsze,gdy trzeba, poda mi rękę,i poprowadzi-do samego końca.|| kissmyshoes
|
|
 |
[cz.1]wracałam z treningu przez park. była zima,jakoś około 22. byłam na tyle zmęczona, że ledwie podnosiłam nogi. nagle zauważyłam pewną typiarę z koleżankami, która obiecała mi wpierdol za pewien incydent z imprezy. "kurwa, tylko nie dzisiaj" - burknęłam pod nosem,wybierając numer Mateusza, i wkładając telefon do torby - wiedziałam, co mnie czeka. liczyłam na to, że jak już mnie dorwie, to sama, ale przeliczyłam się. poszło pare wyzwisk, i po chwili poczułam uderzenie prosto w twarz. oddałam Jej, zaczęłyśmy się szarpać, i nagle zostałam wywrócona przez jedną z Jej kumpeli. skuliłam się, czując jak dostaję buty na żebra i po chwili - na twarz. miałam wrażenie, że to się nie kończy, trwa wieki, a ból stawał się coraz większy i większy. modliłam się o to, by Mateusz odebrał telefon i słyszał to wszystko - nagle pojawił się, a One zniknęły. podbiegł do mnie panikując, i dzwoniąc po karetkę.
|
|
 |
[cz.2] błagał mnie, bym nie odlatywała, a ja zwijałam się z bólu do tego stopnia, że dłonie ścisnęłam w pięści, a paznokcie przebijały mi skórę. modliłam się o to by w końcu usłyszeć sygnał karetki, i o to by ten pieprzony ból się skończył - na darmo. ból towarzyszył mi jeszcze przez dwa miesiące, a od tamtego dnia moja szczęka jest bogatsza o dwie tytanowe płytki, a moja siła i doświadczenie - o kilka treningów boksu więcej, bo właśnie to obiecałam sobie podczas gdy ta szmata kopała mnie po twarzy. || kissmyshoes
|
|
 |
Myślę, że jakaś część mnie zawsze będzie za Tobą tęsknić, ale nie zawsze będzie kochać./esperer
|
|
 |
Wszystko się skomplikowało od momentu tych namiętnych pocałunków, od chwili gdy rzuciłeś mnie na łóżko i mogłoby się wydawać, że będziemy uprawiać dziki seks, a Ty po prostu przytuliłeś mnie do siebie mocno, cmoknąłeś w czoło i leżeliśmy bez słowa. Wszystko się skomplikowało od momentu, gdy nie jesteś dla mnie już przyjacielem, ale moje serce nadal jakąś częścią biję dla tamtego./esperer
|
|
|
|