 |
to ten jeden z dni, które w mojej pamięci będą na zawsze. ciepły wakacyjny wieczór - beztroski, w sumie leniwy. odebrałam telefon, a później wszystko działo się jak przez mgłę. podejście do okna, by zobaczyć przy Twoim bloku światła karetki i policji, podchodzące do oczu łzy i syndrom mówiący: "biegnij tam kurwa". sekundy, które nie pozwoliły zwrócić mi nawet uwagi w to co się ubieram. po chwili bieg, chyba najszybszy w życiu. lekki wiatr, który sprawiał, że przechodziły mnie dreszcze, i ta myśl:"błagam, żeby to nie było prawdą". płakałam, i biegłam - na oślep, nie patrząc na to, że biegnę przez ruchliwą ulicę, nie zwracając uwagi na gapiących się ludzi - i po chwili tam byłam. trzymana przez chłopaków, ze łzami w oczach i przeraźliwym krzykiem wydobywającym się z moich ust - leżałeś tam, bez grama życia, sam, pośród kałuży krwi...zostawiłeś mnie - samą, z trzęsącymi się rękoma, i ledwie bijącym sercem, pośród tłumu, którego przecież tak bardzo się boję. || kissmyshoes
|
|
 |
poczekaj, cicho, cichutko. co powiedziałaś? że dziwi cię moja postawa wobec ciebie? że nie rozumiesz skąd się ona wzięła? błagam, przestań udawać. jak zwykle po dniach mojego płaczu i uciekania, wracasz jako wspaniała, opiekuńcza i zamartwiająca się matka. ale ja tak nie potrafię. nie potrafię zapomnieć już raz wypowiedzianych słów. przepraszam, ale jesteś dla mnie całkowicie obcą osobą, mamo.
|
|
 |
nie chcę z tobą rozmawiać. nie chcę dzielić z tobą swoich radości i smutków. nie chcę żebyś interesował się moim życiem. nie chcę abyś opowiadał mi o swoim. nie chcę zmuszać się do martwych uśmiechów w twoją stronę, udających że wszystko jest dobrze. nie chcę cię widzieć. nie chcę mieć z tobą jakiegokolwiek kontaktu. już nie chcę. rozumiesz? bo to boli, tak bardzo bardzo bardzo boli. i ten ból wbija się we mnie coraz głębiej, tnąc coraz większe rany. kiedyś, na pewno, nastanie taki czas, kiedy znowu będziemy się przyjaźnić jak wcześniej, ale póki co, nie jestem w stanie się do tego zmusić. Misia, ja chyba wciąż coś do niego czuję.
|
|
 |
stałam przed wejściem,śmiejąc się i wygłupiając z kumplem,kiedy zobaczyłam jego sylwetkę.tak dobrze znaną.oczy,w które uwielbiałam się wpatrywać całymi dniami.odruchowo wybiegłam w jego kierunku,jednak w ostatniej chwili się zatrzymałam.chciałam rzucić mu się w ramiona wtulając swoją twarz w jego szyję,ale przecież nie mogę.skrzywdziłam go.sama to zakończyłam i powinnam być konsekwentna,a już na pewno nie mogę robić mu kolejnych złudnych nadziei.a mimo to,są takie chwile,późno w nocy kiedy wspominam ten czas spędzony z nim i na mojej twarzy mimowolnie pojawia się uśmiech.stojąc tam wciąż,moim ciałem zawładnął strach.przecież śpiewam o miłości,o tym że chcę być kochana,kiedy on siedzi na wprost mnie.wyszłam,zaśpiewałam i jak najszybciej chciałam stamtąd uciec.chwyciłam rzeczy i pobiegłam przed siebie.usłyszałam jego głos,pomiędzy resztą ludzi,który mnie wołał.a ja?nie zatrzymałam się.podbiegłam jeszcze szybciej,najnormalniej bojąc się rozmowy z nim.
|
|
 |
Musisz oswajać się z bólem. Patrz w jego zdjęcia. Chodź do tych miejsc, gdzie on Cię zabierał. Trzymaj w dłoni pamiątki po nim. Czytaj stare rozmowy. Ilekroć będziesz miała okazję wrócić do przeszłości, wracaj. Siedź w niej, nawet gdybyś czuła, że serce pęka Ci na pół. Nawet gdyby łzy wezbrane pod powiekami zaczęły płynąć po policzkach. Siedź nawet w momencie, kiedy szloch rozedrze Ci klatkę piersiową. Oswajaj się z tym bólem każdego dnia, aż w końcu, któregoś razu usiądziesz w tym samym miejscu i nic się nie wydarzy. Wyszłaś z wyciągniętą ręką do przeszłości, przestałaś walczyć ze sobą i swoimi emocjami i dlatego właśnie przeszłość pozwoliła Ci odejść. Nie szarp się z nią, nie krzycz, nie drap, nie gryź. Usiądź obok niej jak obok najlepszego przyjaciela i choć pierwsze spotkania będą bolesne, w końcu się uwolnisz. Wtedy właśnie za drzwiami będzie czekać teraźniejszość i zaczniesz żyć./esperer
|
|
 |
Moja jednostka czasu? Przemijająca miłość. Ona najlepiej pokazuję, że minuty uciekają, a życie się zmienia. /esperer
|
|
 |
Zabawne, że ludzie, którzy mieli nigdy nie ranić, zranili najbardziej. Ci, którzy mieli być na zawsze, pierwsi spakowali walizki. Nie składaj obietnic, ludzie zbyt często je łamią./esperer
|
|
 |
musisz iść. nawet wbrew przeciwnością świata, nawet jeśli nie masz do kogo wracać
|
|
 |
Obiecuję, że ze wszystkim sobie poradzisz. Nawet jeśli teraz boli, nawet jeśli życie sypie wciąż sól na Twoje rany, wszystko przetrzymasz. Pomyśl jaki raj czeka Cię po tym piekle. Nie zatrzymuj się, idź./esperer
|
|
 |
"Zakochuję się, chociaż nie chcę. Postanawiam, że nigdy się nie otworzę, nie zaufam, nie odkryję przed nim. Postanawiam tak, bo czuję, że tracę dystans. Tracę dystans do człowieka, który jest wystarczająco mądry, by mnie skrzywdzić"
|
|
 |
miałaś być tą osobą, która nigdy mnie nie zrani, nie zniszczy i zostanie na zawsze. po prostu miałeś być.
|
|
|
|