 |
|
alkohol w żyłach, we krwi amfetamina
|
|
|
|
sumienie nie chce przestać gryźć,
w sumie nie chce przestać żyć,
choć w sumie nie chce biec tak o donikąd.
|
|
|
|
nie chce mi się wstać, nie chce mi się biec
i tak powiesz, że to nic nie warte
|
|
|
|
Potrzebował jej bliskości, jej słów, jej wzroku,
Bez tego wszystkiego celą stawał się jego pokój.
|
|
|
|
Po czym zostawiała go samego z tym wszystkim na bani.
Jej sadyzm nie znał barier, nie miał granic.
|
|
|
|
On znowu swoim pierdoleniem wpędzał ją do grobu
|
|
|
|
W natłoku myśli zastanawiała się często
Czy ta toksyczność ją zniszczy czy osiągną zwycięstwo
|
|
|
|
Radzili jej rzuć to w pizdu, mówiła nie umiem
Dręczyli się z jej bólem wszyscy bliscy wokół
Ale gdy była przy nim osiągała święty spokój
|
|
|
|
Czekała wytrwała aż on przestanie ją ranić
Właściwe to gdy oskarżał ją o kolejną zdradę
Ona kochała od niego bardziej tylko swoją mamę
|
|
|
|
Bóg ukrył piekło w samym środku jej serca
Ból chorób, strach o niego jeszcze to podkręcał
|
|
|
|
Nie chciała od niego nic prócz bycia przy nim
Ten naćpany kretyn nigdy tego nie rozkminił
|
|
|
|
On debil wciąż nie kumał, że ma toksyczny dotyk
|
|
|
|
Dodaj komentarz
