|
Może stamtąd, gdzie jesteś to zabawniejsze
Bo stąd jakoś nie łapię żartu
Zrobiłam przejście na awaryjne lądowanie
Znów to zrobiłam, kolejny numer w Twoich notatkach
Uśmiechnęłabym się, gdybym nie była tak zdesperowana
Byłabym cierpliwa, gdybym tylko miała czas
Mogłabym stanąć i odpowiedzieć na wszystkie Twoje pytania
W tej samej chwili, w której dowiedziałabym się, że mogę wysunąć się z szeregu.
|
|
|
nazywasz go szczęściem , chociaż to on przynosi Ci najwięcej bólu. / jointoowa
|
|
|
Nienawidzę to złe słowo, aby opisać to co do Ciebie czuję. Jestem już po prostu zmęczona czekaniem na to co nigdy nadejdzie i walką o każdy dzień. Myślę, że bliżej mi do obojętności niż wściekłego rzucania się na Ciebie z pazurami./esperer
|
|
|
Czym jest miłość? Nie wiem, dla mnie chyba nie istnieje.
Mogliśmy zrobić wszystko, nie wyszło przepraszam
mieliśmy tworzyć przyszłość, nie wyszło przepraszam.
Nie jestem typem, który nie docenia nic wokół
my w szoku, łzy w okół, sny, spokój.
Chwile w amoku kroku nikt mi nie dotrzyma
i tak co by nie było to i tak jest moja wina.
Mam co wspominać te przepiękne momenty i
proszę nie mów mi już że droga nie idzie tędy.
Kurwa którędy? Bo nie wiem gdzie mam iść
może kiedyś to zrozumiem ale na pewno nie dziś.
|
|
|
Wspominam ten moment, nasze spotkanie pierwsze
Już wtedy obiecałem sobie, że tego nie spieprzę
I może to bardzo głupie, albo chociaż trochę śmieszne
Ale dalej chyba łudzę się, że coś z tego będzie
Choć nie znaliśmy się długo, byłaś bliską mi osobą
Przez ten okres, nie widziałem świata poza Tobą
I dalej go nie widzę, nie wiem jak sobie poradzę.
Znasz ten ból, kiedy uczucia biorą nad Tobą władzę?
|
|
|
Kochamy ranić i rzucać słowa na wiatr
I od nowa się użalać nad sobą. Który to raz?
Samotność przytłacza i pojawia się kilka zmarch
Kilka siwych i drugie tyle przepitych szans
I znowu wkurwiam się, kurwa, męczy mnie stres
Swoje chore ambicje przez mandat odbija pies
Jak co wieczór z lodówy błękit rozjaśnia czerń
Życie nieprzewidywalne, jak strop osuwa się
Znam skrajne emocje od łez po śmierci bliskich
Jak wszyscy są głusi na Twoje prośby i krzyki
Jednym duszę leczy modlitwa, drugim narkotyki
Nosimy maski na twarzach, by skrywać blizny
Przecież łatwo dać się zwariować w tych czasach
Jak od rana w komunikacjach wkurwia Cię ludzka masa
Chcemy tylko spokój i kogoś do kogo wracać
Żeby na stare lata spojrzeć w lustro i nie płakać.
|
|
|
Daj mi rękę i chodź do sypialni
Otwórz się dla mnie, po czym przytul i zaśnij (wiem)
Delikatny mruk nocy
Pójdziesz za mną, w otchłań skoczyć
LSB na głośnikach mi włączysz
Wezmę to i tak to się skończy
Teraz wiem już, teraz masz to
Czyste dobro kontra zło
I patrzysz na mnie i to co Cię boli
Bym wziął Cię za rękę i zaczął się pocić!
|
|
|
No nie wiesz ? Mam już taki charakter, że aby coś zrozumieć, muszę najpierw spróbować to zepsuć.
|
|
|
|
Chcesz być przy mnie i jednocześnie chcesz być gdzieś tak daleko, praktycznie niedostępny dla mojej osoby? Chcesz znów sprawdzać jak to jest być w moim świecie, a później po prostu odejdziesz? Naprawdę chcesz kolejny raz karmić mnie złudnymi nadziejami, które zaprowadzą mnie do ponownego zwątpienia w świat? Zastanów się. Zastanów się czego chcesz, bo jeżeli masz zamiar wrócić tutaj tylko na chwilę to lepiej odejdź na zawsze. Ja nie potrzebuję Twoich słów, których ważność będzie tak bardzo krótka. Zbyt długo walczyłam o to abym potrafiła w miarę normalnie funkcjonować w tym świecie, więc błagam nie niszcz tego. Jeżeli nie jesteś pewien czy kochasz to nie podchodź bliżej. Ja nie chcę znów umierać na nieodwzajemnioną miłość. / napisana
|
|
|
Bo tak bardzo chciałem żyć tutaj z Tobą, we dwoje
Kiedyś jeszcze mogłaś nazwać mnie gnojem,
Ale dzisiaj dobrze wiem, że żeby to przetrwało
To musimy chcieć oboje, z Tobą dzieliłem smutki
I z Tobą dzieliłem szczęście, ponoć prawdziwa miłość,
Tak mówili na mieście znajomi, dzisiaj znowu coś mnie boli
Jak nie kac to zjazd chyba nie umiem już zapomnieć.
|
|
|
|
Znów nadeszła chwila kiedy nie rozumiem takiego rodzaju miłości. Nie potrafię wytłumaczyć sobie dlaczego można pokochać i nie dostać w zamian tego samego. Nie wiem czemu życie zostało skonstruowane w taki sposób, dlaczego ja umieram z tęsknoty, a Ty ciągle tylko znikasz z mojego życia. Jednak chciałabym mieć przynajmniej tą pewność, że mimo wszystko żałujesz swojej decyzji, że tak samo jak ja tęsknisz do tamtych czasów kiedy największą częścią naszego życia było wspólne szczęście. Chciałabym wiedzieć, że bijesz się z myślami, że coś nie daje Ci spokoju, a nie chcesz wrócić do mnie tylko dlatego, że boisz się zranienia mnie po raz kolejny. Może wtedy byłoby mi trochę łatwiej, przynajmniej wiedziałabym, że byłam dla Ciebie ważna, że nie schowałeś naszej historii do pudełka, w którym trzymasz tylko te nic nieznaczące. Chciałabym to wiedzieć, bo tak cholernie ciężko żyć z przeświadczeniem, że nigdy nic więcej do mnie nie czułeś. / napisana
|
|
|
Kiedy człowiek mówi, że nie chce o czymś mówić, zwykle to znaczy, że nie może myśleć o niczym innym.
|
|
|
|