 |
z początku tylko wargi reagowały na Jego osobę układając się niewinnie w uśmiech. którejś nocy podstępnie namówiły do współpracy dłonie, które już następnego dnia dały mi do zrozumienia, że chcą stykać się z Jego rękoma. wpuściwszy do środka stado nieogarniętych motyli, doszedł do nich żołądek. rozum? poddał się. zwyczajnie: wyjął spod łóżka walizkę, spakował się i wyszedł, zostawiając mnie na pastwę całej reszcie. serce siedziało w kącie właściwie do samego końca. dopiero, kiedy znalazł się na tyle blisko, że mój tlen mieszał się z Jego perfumami, nie wytrzymało. wyrywające się z lewej komory nagłe 'zaryzykuj', gdy rodziła się we mnie setka wątpliwości. już nie istniałam - przejął nade mną kontrolę. marionetka dopasowująca się do bicia Jego serca.
|
|
 |
rozumiesz? gdyby ktoś teraz zaczepił mnie pytając o drogę do raju, odpowiedziałabym, że właśnie trafił na miejsce, choć to takie irracjonalne przy tych ludziach wokół z bliznami nad brwią i scyzorykami noszonymi w kieszeni przy każdym wyjściu na okolicę. to takie niemożliwe, bo w powietrzu majaczy się tytoń, a do uszu zbyt często dobiega przeraźliwy krzyk, płacz, bluzgi. aczkolwiek tutaj wszystko się zaczęło. to miejsce, nieważne jak chore, darzę sentymentem. tu nauczyłam się doceniać, szanować, ufać i kochać. czuć, choć inaczej, niż wszyscy. zaczęłam żyć w miejscu, gdzie zbyt często gościła śmierć.
|
|
 |
Po prostu ze mną bądź, nie zawiodę, obiecuję..
|
|
 |
Spójrz w moje oczy, nikt nie przypuszczał, że to się tak potoczy..
|
|
 |
Cześć frajerze. Wróciłam po moje serce. /eiiuzalezniasz
|
|
 |
definicjamiloscii zmienił(a) status z „wolny(a)” na „w związku”. ♥
|
|
 |
ja, od dłuższego czasu pierwszorzędna przeciwniczka związków, osoba stawiająca nade wszystko niezależność, unikająca bliższych kontaktów z facetami, dla Niego, który swoje życie ustawia gdzieś z piłką skacząc do ataku, a licznym naiwnym małolatom pozostawia za każdym razem to samo: złamane serce - mimowolnie znów zaczęłam akceptować te splecione ze sobą dłonie, podgryzanie uszu, muskanie szyi i drżące wyznania.
|
|
 |
w tym harmidrze przedświątecznym, gdzieś między kupowaniem bombek wraz z innymi duperelami na choinkę, a spisywaniem listy potrzebnych składników do przygotowania wigilijnych potraw, między puszczanymi piosenkami przywołującymi tą świąteczną magię, a poszukiwaniem prezentów dla najbliższych - przypadkiem się zakochałam.
|
|
 |
Miałaś kiedyś tak, że jak tylko wejdziesz na gadu to nie interesują Cię inne wiadomości? Czekasz na jego zwykłe 'cześć' , 'siema' lub w ostateczności tą przyjebaną emotikonke? Czekasz , czekasz i chuj. Pewnie o Tobie zapomniał ale nie przejmuj się i tak powiesz, że nic sie nie stało. Przecież to nie pierwszy raz. Znasz to. Napisałaś, chociaż obiecywałaś że wytrzymasz bez niego. Bez jego słodkiego przywitania, bez jego pieprzonego pożegniania. Zmienił status na 'niedostepny' szkoda tylko, że nie wie ile cię to kosztowało nie? Ale Ty łudzisz się, że tak naprawdę nie mogł odpisać...
|
|
 |
w liście do Mikołaja proszę już tylko o spadnięcie śniegu, magię, ogromną choinkę i srebrne bombki, bo zdycham na widok całego czerwonego drzewka. nieodparte wrażenie, że Święty w całym zabieganiu niechcący wypuścił Go z worka, a ten wariat wpadł wprost do mojego serca, za co, zamiast zgłosić odnalezienie zguby i zwrócić do odpowiedniego miejsca, mimowolnie się zrewanżowałam. tak jakby, tym samym. sobą.
|
|
 |
choroba. coś na 'm'. najpierw odczuwasz lekkie trzepotanie w żołądku, potem organizm odmawia snu, mózg zaczyna funkcjonować z zacięciami. na koniec atakuje serce. kiedy zaproponowali mi leki, odmówiłam. posyłając Mu uśmiech, wiedziałam, że chcę to pogłębiać, chcę się w tym zatracać, chcę na to oszaleć. i mogę na to umrzeć.
|
|
|
|