 |
Za małolata wypił nie jedną kratę. Pół serio pół żartem, nie raz biegał z blantem. / Karat NM
|
|
 |
Życie, każdy ma receptę na poprawę.
Wystarczy tylko chcieć przy tym pierdolić obawę. / Bonus RPK
|
|
 |
Szacunek do braci, szacunek do mamy.
To prosty rachunek - szanuj, będziesz szanowany. / Bonus RPK
|
|
 |
Nie przepierdalam floty na głupoty. / Bonus RPK
|
|
 |
Odchodzić dla czyjegoś dobra to tak jakby komuś wbić sztylet w serce tłumacząc, że zimne ostrze załagodzi ból.
|
|
 |
Nie ma czegoś takiego jak nowy początek, trzeba żyć ze świadomością popełnionych błędów.
|
|
 |
Jeżeli chociaż raz zatęsknisz to znak, że moja misja właśnie została spełniona.
|
|
 |
I po cholerę nam to było? Czemu wtedy znaleźliśmy się w tym samym miejscu? Po co na siebie spojrzeliśmy? Po co rozmawialiśmy? Niepotrzebnie podtrzymywaliśmy kontakt, a potem jeszcze chwyciliśmy się za dłonie, idioci, wielcy idioci. Po co nam to było? Tak pięknie mówiliśmy, a teraz nie stać nas na głupie "cześć". Wiem, że to okrutne, ale dziś? Dziś wolałabym Cię nigdy nie spotkać, przepraszam./esperer
|
|
 |
Byliśmy młodsi. Kiedy trzymałam Cię za rękę, ogarniał mnie paniczny lęk, bo oto miałam w dłoni cały mój świat i tak bardzo bałam się, że nie zdołam go utrzymać. Nie radziłam sobie z tą odpowiedzialnością. Kochałam Cię, chyba nadal kocham, ale przestraszona byłam mocniej. Chciałam być idealną dziewczyną a potykałam się na każdym kroku. Odeszłam, nawet nie dając Ci szansy na powiedzenie, że takiej mnie właśnie potrzebujesz. Teraz jesteśmy starsi, nie ma w nas tej naiwności i patrząc wstecz widzę, że nasza miłość była perfekcyjna. Taka niewinna, taka szczera. Teraz każde z nas kombinuje, mówi, że kocha, a nawet to nie zauroczenie. Zepsuliśmy to. Zabiliśmy to dziecko, dokonaliśmy aborcji na tej miłości. Wyskrobaliśmy uczucia z naszych serc. Patrzymy na siebie jakoś tak obco, wiemy, że coś, gdzieś, kiedyś, ale w świecie dorosłych liczą się zyski, a nie trzymanie za rękę./esperer
|
|
 |
Umieram tu z wolna. To miejsce mnie pożera, jest jak złowroga otchłań, która nie pozostawia po sobie nadziei na cokolwiek lepszego, dopuszcza się całkowitej destrukcji. Upadam. Leżę tu, łzy płyną po lodowatych płytkach podłogi. Muszę wstać. Muszę biec, tylko nie mam nóg. Nie działają, nie mają motywacji. Boję się. Nie mogę tu zostać. Zginę tu. Zaczynam się czołgać, nie mogąc wstać. Mija kilka sekund, kiedy pojawia się kolejny paraliż. Pójdę... pójdę, jeśli zapewnisz, że dogonisz moje kroki i znów poczuję ciepło Twoich dłoni.
|
|
 |
Jak to jest, że rzucasz słuchawką ze łzami w oczach? Czujesz jak serce pęka Ci na milion kawałków, czujesz jak umierasz, a wraz z upadkiem rodzi się w Tobie coraz większa nienawiść do drugiej osoby, a jednak coś Cię do Niej dalej ciągnie? Coś rwie się w Tobie jakby chciało się z Nią połączyć, coś co nie pozwala Ci odejść, co karzę Ci trwać w miłości, postanowieniach i przyrzeczeniach, które sobie składaliście. Jak to jest, że tych rwących słów rozrywających Ci każdy milimetr ciała wciąż pragniesz, wciąż, wciąż i wciąż, pragniesz bólu, a po chwili wielkiej euforii towarzyszącej zgodzie. Jak to jest?
|
|
|
|