 |
Podobno miej wyjebane, a będzie ci dane. Ja jednak nie potrafię być obojętna. Wolę zatruwać się chorymi myślami. Snuć irracjonalne plany.
|
|
 |
Wierzę w przeznaczenie, bo przecież nic nie dzieje się przypadkowo.
|
|
 |
chcę móc mówić, że to dzięki niemu jestem najszczęśliwszą dziewczyną pod słońcem, że dzięki niemu na co dzień czuję ten sens, że dzięki niemu oddycham, że to nie fikcja, ani wymysł wyobraźni, że to jego serce pompuje moją krew, że jak życie, dla mnie On jest sercem, i wszystkim tym co posiadam, a czego nadal potrzebuję. / endoftime.
|
|
 |
aa. Endoftime ma dziś urodziny! ♥
|
|
 |
Zachłannie napawałam się tamtą chwilą.(2)
|
|
 |
Ze szpilkami w ręce siedziałam na krawężniku.Dyskotekowa muzyka skutecznie ogłuszała.Tłumy obcych ludzi zatruwały płuca tytoniowym dymem. Ze smutkiem w oczach nachalnie wpatrywałam się w iskrzące gwiazdy. Podszedłeś cicho, zastanawiałeś się co robię sama w środku jednej z najlepszych imprez. Z łzami w oczach spojrzałam w twoje niebieskie tęczówki. Odruchowo otoczyłeś mnie ramieniem. Zaniepokojony spytałeś co się dzieje. Po chwili ciszy, powiedziałam, że sama nie wiem. Nie rozumiałam swoich uczuć. Chyba się zakochałam, ale zbyt późno. Moje serce ożyło wtedy kiedy chciało. Założyłam krwistoczerwone szpilki, odgarnęłam włosy do tyłu i omiotłam go spojrzeniem. Zrozumiał moją aluzję. Starłam błąkającą się łzę na policzku i wstałam, by iść w stronę wirującego tłumu. Silne szarpnięcie za przegub uniemożliwiło moją czynność.Zdziwiona spoglądałam na sylwetkę bruneta.On jedynie zaczął dotykać opuszkiem kciuka moich warg. Po chwili znaczył śladem ust ścieżkę łez. Nie myślałam co będzie potem. (1)
|
|
 |
dziś, wczoraj, przedwczoraj, dwa, trzy, cztery, pięć czy sześć dni, tydzień, dwa czy trzy, miesiąc, dwa, trzy temu, kurwa czy to ważne? odkąd sięgam pamięcią, odkąd ożyło szczęście, a serce z sekundą uderzyło mocniej, odtąd On jest przy mnie, jest dla mnie, jest obok. / endoftime.
|
|
 |
Niby wszystko okej. Mówię, że cieszę się twoim szczęściem, a tak naprawdę pękam od środka. Wykruszam się powoli. Łapczywie szukam miłości. Pod pierzyną kurzu,pomiędzy stronami starej książki, w szczelinie między panelami. W każdym najmniejszym kącie. Sama nie wiem czy to otępienie jest tęsknotą czy zakochaniem, ale mimo wszystko boli.
|
|
 |
w tym tkwi sens istnienia, by być będąc nawet w połowie martwym, by kochać krusząc skałę na sercu, by oddychać, gdy brakuje tlenu, by żyć, nawet jeśli tak naprawdę, nie ma już dla kogo. / endoftime.
|
|
 |
|
Proszę, tylko nie mów, że to ma sens, bo nie ma, nawet najmniejszego. Nie pokocham innego tak jak kochałam Ciebie. Nie będzie już takiego samego,którym samym spojrzenie rozpierdalał mi system. Nic już nie będzie. Będą sztuczne związki, nieszczere uśmiechy i wyznawanie uczuć. Będą łzy, smutek i rozpacz. Bo Bóg mi Cię zabrał, równocześnie zabierając moje serce. Śpisz z nim,zasnąłeś mój aniołku, a moje serce wraz z Tobą. Tam czuję się najlepiej. Śpij, śpij, ja też już jestem martwa nawet jeśli oddycham./esperer
|
|
|
|