|
Tak despercko potrzebowałam szczęścia,
że swymi smutnymi oczami kradłam je każdemu
kogo spotkałam
|
|
|
To takie straszne, jak długo można na coś
naprawdę czekac. Jak długo można byc bezsilnym
i czekac na cud, który zmieni wszystko. Jak mocno
przeszłośc może trzymac nas w tyle, bezczelnie
wymachując przed twarzą przyszłością, która mogłaby
byc cudowna.
|
|
|
niezależnie od tego kim jesteś to boli Cię świadomość, że nie ma nikogo kto by Cię kochał
|
|
|
Chciałabym za każdym razem zaczynać od początku. Zapomnieć o wszystkich błędach, porażkach i rozczarowaniach. Usunąć słowa - te zbędne, niepotrzebne i bolesne. Z każdą rzeczą która sprawiała ból zacząć od początku, wierząc, że już mnie nie zrani. Skakać z wysokości, z pełną świadomością tego, że na dole będzie stał ktoś kto mnie złapie. Chciałabym wreszcie dorosnąć.
|
|
|
Napisałbym do Ciebie, ale jakoś brakuje˙ słów.
Zadzwoniłbym do Ciebie ale wiem, że tego nie chcesz
wybełkotał, że Cię kocham, tu jest źle i serio tęsknie.
|
|
|
Powiedz coś czego nie mówisz zawsze
|
|
|
Nigdy nic nie piła zawsze dwoje trzeźwych oczu
a gdy wychodziła nie umiałem do niej więzi poczuć innej
niż to co było wtedy między nami,
chyba dziwnie
miłość? czy jakoś tak to się nazywa.
|
|
|
Gdy wiesz, że nic nie jest tak jak chcesz
I nie będzie już jak chcesz by był
|
|
|
czasami kłamię, kiedy pytasz czy jest dobrze
|
|
|
miłością rzygają ci, którzy jej nie zaznali,
ci którzy oddali serce, a w zamian dostali gar cierpienia,
też rzygałam, średnio co dzień.
|
|
|
spójrz czasem na niego i pomyśl czy umiałabyś patrzeć
na niego tak przez całe życie, a uzyskasz odpowiedź czy warta
jest gra świeczki.
pocałuj go czasem i milcz, a jeśli zniesie milczenie, a jego
swoboda będzie tak ogromna jakbyście wydobywali melodie
słów zastanów się czy warto go trzymać na dystans...
wejrzyj w głąb jego tęczówek czasem gdy będzie zdenerwowany,
a gdy zobaczysz furię odczuć czy Cię zabić czy przyprzeć do ściany
i pocałować wiedz... to właśnie ten.
|
|
|
mieszam w kubku z kawą, za oknem wiatr zrywa liście z drzew, które dopiero co tam wyrosły. na zegarze wybija równa 7 rano, podle się czuje, jak plama, która ścieka krawędzią stołu. wracam do łóżka, łóżka z mężczyzną w środku. stawiam kubek na biurku, wszystko już okej. Nie czuje się podle, przytulam jego ciepłe ciało, uśmiecha się do mnie zaspany. Już wiem... nie ma we mnie nic podłego.
|
|
|
|