 |
dziś tak wiele chciałabym Ci powiedzieć,czuję,że wszystko co we mnie siedziało wypływa na zewnątrz.nie potrafię dłużej dusić w sobie tego bólu,który jest coraz większy.powieki stały się ciężkie,usta pragną byś je nasycił lecz jak skoro nawet nie potrafimy wymienić ze sobą żadnych słów? co się z nami stało? przecież mieliśmy o siebie walczyć,do samego końca. gdzie nasze wspólne siły? wspołna nadziaja?wiara?bliskość? gdzie to wszystko się podziało? co dnia próbuję Cię szukać lecz nie ma Cie. kłuje mnie serce,nasila się to,widzisz jak bardzo Cię potrzebuję? widzisz,że bez Ciebie staje się nikim? człowiekiem,który nie potrafi żyć i sam kierować własnym krokiem. uratuj mnie,przyjdź o każdej porze kiedy zachcesz,lecz proszę-NIE REZYGNUJ ZE MNIE,JESZCZE NIE TERAZ! spraw,bym była cokolwiek warta w Twoich oczach tak,jak na początku.wymaż każdy mój popełniony błąd,poznaj mnie na nowo. obiecuję-NIE ZAWIODĘ.
|
|
 |
nie po to upadam,by leżeć.
|
|
 |
odetchnij i wróć,ale tylko wtedy,gdy będę coś dla Ciebie warta.
|
|
 |
wypalam się,ale dlaczego wspomnienia wciąż są przy mnie zadając ogromny ból?
|
|
 |
kolejny monotonny dzień już za mną. tak wiele spraw wciąż niewyjaśnionych,które nie pozwalają by iść dalej,po szczęście. ale..czy ono jeszcze istnieje? tak bardzo za Tobą tęsknie,każdego dnia szukam Cię,lecz znajduje tylko na zdjęciu. zniszczyliśmy szansę na szczęście,miłość,piękną przyszłość. czy pamiętasz mnie jeszcze? czy w Twoich oczach jestem cokolwiek warta czy pamięć o mnie zanikła?odpowiedz,ostatni raz i pozwolę Ci odejść.
|
|
 |
Nie mam już koszmarów i przestałam krzyczeć w nocy, nie mam już szaleństwa w oczach i to dzięki niemu, ugłaskał wszystkie moje demony, uspokoił je, schował i zamknął gdzieś głęboko w mojej głowie, przestałam się bać, przestałam płakać bez powodu i brać tabletki gdy jest mi smutno, przestałam nienawidzić świat i kurwakurwa sama nie wiem, to nie tak, to nie "dzięki niemu", to przez niego, wszystko przez niego, no bo kim kurwa jestem bez tego wszystkiego ? Ja tak nie potrafię, ja chyba muszę cierpieć, chyba muszę być pojebana, a teraz, od jakiegoś czasu, to nie ja, ani trochę nie jestem sobą, nie mam już niczego z siebie.
|
|
 |
Miłość i inne dziwactwa. Myśli człowiek, że nie, że jego to nie dotyczy, że nie on, każdy tylko nie on. A potem ktoś się pojawia i strzela nam prosto w łeb. I później, jest tak jakby nie było żadnego "przedtem", to wszystko było nieważne, nieistotne, było historią, niczym, niczym, przy tym co jest teraz. I widzi się już tylko jedno, jedną parę oczu, jedne usta, jedno ciało, jeden ton głosu, jedne dłonie, jedną, jedyną osobę, która przesłania wszystko, wszystko i kurwa, przecież to nie do pojęcia, przecież to tylko człowiek, jak każdy, z wadami, z nałogami, z niedoskonałościami, ale nie, akceptuję się wszystko, kocha się wszystko, całuję się każdą wadę, że się spóźnia, że pije, że bywa nieznośny, że czasem egoista, że dogryza, że cokolwiek, wszystko i zawsze. Przecież to przerażające.
|
|
 |
I pamiętam kiedy go poznałam, to było tak oczywiste że jest dla mnie tym jedynym. Oboje wiedzieliśmy to od samego początku. I wraz z upływem czasu, wszystko stawało się trudniejsze - musieliśmy mierzyć się z wieloma przeciwnościami losu. Błagałam by został. By przypomniał sobie co było między nami na początku. Był charyzmatyczny, zniewalający, elektryzujący i wszyscy o tym wiedzieli. Kiedy wchodził do pomieszczenia, każda kobieta patrzyła w jego kierunku, wszyscy wstawali by z nim porozmawiać. Był jak ta hybryda, mieszanka człowieka, który nie mógł zapanować nad samym sobą. Zawsze odnosiłam wrażenie, że był rozdarty pomiędzy byciem dobrą osobą, i korzystaniem ze wszystkich możliwości jakie życie oferowało człowiekowi tak wspaniałemu, jak on. Rozumiałam sposób w jaki funkcjonuje i kochałam go. Kochałam go, kochałam go, kochałam go, kochałam go... I wciąż go kocham. Kocham go. /lana del rey
|
|
 |
choć chciałabym więcej, nie mogę w to dalej brnąć. miłe chwile muszą się skończyć, trzeba wrócić na ziemię. wracam do domu ze słonecznego raju.
|
|
 |
|
czasem potrzeba takiego weekendu, który oderwie nas od rzeczywistości. kiedy jest się w tylu miejscach, że nawet nie pamięta gdzie się było, z kim się piło. i tylko do domu wracasz z pustym portfelem i z bólem głowy.
|
|
|
|