 |
mała, wielka dama. metr pięćdziesiąt pięć wzrostu, kozaki na wysokiej szpilce, torebeczka, dopasowany płaszczyk, makijaż wodoodporny, bo pada śnieg, włoski, z toną lakieru. pali papierosa, waniliowego, cienkiego, nie zaciąga się, bo nie potrafi. podrywa facetów, najsłodszych, najpiękniejszych, najsławniejszych, idzie na imprezę. po kilku godzinach wraca do domu, przewraca się, łamie obcasy, siada na krawężniku, próbuje ogarnąć roztrzepane włosy, wodoodporny tusz, był odpowiedni do czasu, rozmazał się, wraz ze łzami, w firmowych, grubych leginsach porobiła dziury, płaszczyk pobrudziła. mała, wielka dama, czy mała, wielka szmata? zdecydowanie, to drugie.
|
|
 |
święta, o których mówiłam od października, jako dziecko, nie interesują mnie zbytnio. te wszystkie przesłodzone reklamy, dręczące nas, już w listopadzie, sztuczne kreowanie, miłego nastroju, by zarobić trochę pieniędzy, kolorowe światełka, choinki i inne ozdoby, na wystawach. kiedyś ubieranie drzewka, w te bajery, budziło u mnie stan euforii, a wigilijny poranek, był najcudowniejszym w roku. smak pierników, pieczonych w połowie grudnia, pakowanych w specjalnie, przezroczyste folie i obwiązywane kokardkami, dla rodziców, przez wiele lat utraciły na wartości. dziś liczą się drogie perfumy, alkohole i zabawki za kilka setek. wszystko zatracone w komercji, niestety.
|
|
 |
'na przerwie, przyjdź pod klasę biologiczną, nie pytaj o nic, pośpiesz się tylko, nie mam za dużo czasu. ; )'. nie byliśmy razem, już tydzień. ta wiadomość była zaskakująca. rozważałam wszystkie możliwości, byłam przekonana, że chce mnie upokorzyć. poszłam w asyście przyjaciółki i koleżanki. popłakałam się, w jego ramionach, gdy przeprosił za wszystko. w dodatku na oczach całej szkoły! dopiero, później zorientowałam się, że to chwyt marketingowy. chciał uzyskać przychylność moich kolegów - szkolnych gangsterów. dupek.
|
|
 |
kocham Cię - pisałeś, będąc z Nią w łóżku.
|
|
 |
rok temu, o tej samej porze, biegałam jak głupia po sklepach. szukałam łańcuszka i najpiękniejszej literki A, jaką widział świat. gdy ofiarowałam mu ją, uśmiechnął się tak promiennie jak nigdy wcześniej. nieważne, że zgubił ją po tygodniu. liczy się fakt, że wywołałam, ten idealny grymas na jego pięknej twarzy.
|
|
|
|