 |
ludzi się nie rani, rani się drani.
|
|
 |
skoro Ciebie nie ma obok nie ma łez, nie ma słów, które bolą.
|
|
 |
problem w tym, że wtedy chlałem mała i nie pamiętam czy wgl istniałaś.
|
|
 |
nie bać się, to jedno życie, więcej nie mamy szans, wiesz, że nie cofnie się czas, stracony czas.
|
|
 |
nalewam drugą szklankę, żeby nie była pusta jak pokój, moje serce i słowa w Twoich ustach.
|
|
 |
to codzienny schemat, kiedy mówię o uczuciach, mówię, że ich nie ma.
|
|
 |
i zostanie tylko list po mnie i tylko parę wspomnień o Tobie.
|
|
 |
karuzela mych pragnień zatrzymała się w miejscu. dziś mam Ciebie, nic więcej nie potrzeba już sercu!
|
|
 |
I jak ja stanę przed Bogiem? Czy bogami może? Co będę prezentował, gdy przestanę być? Jaki będę miał bilans? Jakie winien i ma? Humanista bez łaciny i greki, inteligent bez choćby angielskiego, rosyjski słabo i w razie czego Danke schön, z ledwie liźniętą rodzimą klasyką, która mnie zresztą żenuje i nudzi, z nieprzeczytaną Biblią, ledwie zaczętym Proustem, Joyce’em, bez obejrzanych teatrów i filmów, bez prawie wszystkiego zresztą, czego nie było w telewizji, z niezbudowanym domem, niezasadzonym drzewem…
|
|
 |
|
i gdzie twój język, który by koił ból wynikły z przegryzionego słowa kocham?
|
|
 |
Ja się piję, bo się boję się być sam.
|
|
 |
I mówi, że by wpadła do mnie na seks i blanta
Albo blanta i seks, albo na blanta seks i blanta
I później pomyślimy jak to będzie dalej
Mówię sorry, ale nawet nie chcę się wpierdalać w fazę
I to wszystko
Użalam się nad sobą i to nie jest spoko, mimo wszystko
|
|
|
|