 |
Myślisz, że miłość potrafi wybaczyć wszystko? Ukryć każde błędy i niedoskonałości? Udawać, że czegoś nie było lub to coś w ogóle nie istniało? Myślisz, że miłość nazywano by szczerą, gdyby nosiła pod sobą kłamstwa? [ yezoo ]
|
|
 |
Najgorsze jest pozwolić komuś odejść, bo wiesz, że nigdy nie odwzajemni Twojego uczucia./esperer
|
|
 |
północ. bicie zegara rozbrzmiewa w całym pokoju, a ja siedzę z wzrokiem wbitym w ziemię. tamuję łzy, przecieram oczy, by obraz choć na chwilę przestał być rozmyty, pociągam nosem, który z minuty na minutę czerwienieje. co jeśli tak już będzie zawsze? co jeśli teraz każdy dzień będzie zaczynał się i kończył bez ich obecności, bez długich rozmów, bez świadomości, że mam przy sobie grupkę aniołów? dziś moje urodziny, powinnam być szczęśliwa. dlaczego więc czuję się tak strasznie podle, tak strasznie samotnie? cichutko szlocham, najciszej jak potrafię.by nikt nie usłyszał,by nikt nie dostrzegł, że w środku powolutku obumieram. przed oczami przelatuje mi każda wspólna chwila z nimi spędzona, każdy żart, każdy uścisk,każde miłe słowo.nie chcę by odeszli,by pozwolili mi upaść. dziś moje urodziny.powinni być ze mną,powinni całować moje policzka i składać życzenia.dziś moje urodziny,dziś choć na chwilę powinnam zapomnieć o problemach.dlaczego więc pozwalają bym powoli pogrążała się w ciemności?
|
|
 |
coś złego dzieje się w mojej głowie. natrętne myśli zaburzają mi trzeźwość myślenia. zagubiona kręcę się po omacku, nie mogąc wyjść z labiryntu uczuć. czuję się jak wariatka. raz chcę Cię blisko, by po chwili nie móc znieść nawet najcichszego Twego szeptu. raz chcę to wszystko rzucić w cholerę i zacząć od nowa, by po upływie sekund na nowo mieć wątpliwości, czy poradzę sobie sama w tym strasznym świecie. nocami na zmianę to płaczę to się śmieje, wbijam paznokcie w skórę, a następnie delikatnie ją masuję, by złagodzić ból. ta decyzja, ten wybór, jest najtrudniejszą jaką dotąd musiałam podjąć. stracić wszystko? a może zostać tu gdzie jestem i żyć nieszczęśliwa, spalona? co robić? co sprawi, że na nowo obudzi się we mnie życie? co rozpali tę iskrę, którą Ty doszczętnie zgasiłeś? krzyczę z bezsilności, krzyczę głośno, choć nie odczuwam żadnej ulgi. dlaczego to musi być tak trudne? dlaczego tracąc Ciebie, stracę i ich? boję się zostać sama. historia zatacza feralne koło.
|
|
 |
daj mi odejść. puść moją dłoń i pozwól ruszyć naprzód, pozwól odnaleźć siebie, bo nie poznaję już dziewczyny, którą codziennie mijam w lustrze. wiem, że będzie bolało, że będzie ciężko, że tyle starań pójdzie na marne, ale nie wskrzeszę w sobie uczuć, które już dawno wygasły. przyznaj mi rację, że kiedyś częściej się uśmiechałam, częściej śmiałam. przyznaj, że zakochałeś się w dziewczynie sprzed roku, że osoba, którą się stałam już Ci nie odpowiada. przecież wiem, że nie jesteś ślepy, że zauważasz ten dystans, ten chłód. dlaczego więc kurczowo chcesz mnie przy sobie zatrzymać? ranimy się nawzajem, unieszczęśliwiamy, zadajemy ból, bo doskonale znamy nasze słabe punkty. nie chcę dalej widzieć tego zawodu na dnie Twoich oczu. wszystko się pogmatwało, skomplikowało. nie utrudniaj mi tego.
|
|
 |
2) w jej oczach brakuje blasku, są szare i jakby martwe. nie dostrzegam w nich żadnych emocji, jedynie przenikającą je pustkę. ale to nie wszystko. pod nimi widnieją głębokie, niemal czarne sińce. nie może spać, a jeśli już uda jej się zmrużyć oczy momentalnie krzykiem wyrywa się z koszmaru. dlatego jest taka zmęczona, nawet nie ma siły się uśmiechać. ma blada, wysuszoną skórę, która otula ją bólem przy każdym najmniejszym dotyku. nie mam odwagi spoglądać na resztę jej ciała. skupiam się na twarzy, po której zaczęły spływać łzy. dlaczego ona płacze? dlaczego ja płaczę? energicznie potrząsam głową orientując się, że to ja nią jestem, tą dziewczyną w lustrze. opadam na kolana uderzona prawda, której nie chciałam do siebie dopuścić. nie ważne co zrobię, czy kogo będę przy sobie miała. to nic nie zmieni. jestem tylko bezużytecznym wrakiem, choć tak bardzo staram się funkcjonować.
|
|
 |
1) nie mam pomysłu co z sobą zrobić. wiem, że nie mogę tak siedzieć w bezczynności jeśli nie chcę aby wszystko wróciło. otwieram szufladę, a na jej dnie znajduję kopertę wypełniona najcenniejszymi wspomnieniami. ostrożnie ją otwieram i kładę zawartość na brzegu łóżka. sama siedzę na podłodze, mam wrażenie że to jedyne pewne oparcie. po kolei biorę do rąk każde ze zdjęć i dokładnie je przeglądam. szukam w nich czegoś, na co wcześniej przymykałam oko lub specjalnie nie chciałam widzieć, jednak nic takiego nie znajduję. na samym dnie dostrzegam to czego szukałam, najważniejsze. siedzę mu na kolanach i uważnie słucham granej przez niego piosenki. to wspomnienie wyprowadza mnie z równowagi. pięścią uderzam w stertę zdjęć i skulam się w kącie. mija tak kilka chwil, kiedy podnoszę głowę i dostrzegam lustro stojące na parapecie. niepewnie podchodzę do niego i spoglądam w odbicie. gdzie podziała się dziewczynka ze zdjęć? przed sobą widzę zupełnie obca osobę.
|
|
 |
2) prostej wizji, że zostanę całkiem sama. teraz widzę jak ma ona swoje odzwierciedlenie w teraźniejszości. staram się uspokoić ale nie potrafię, wiem co będzie dalej. skoro ona, osoba, która od zawsze była mi najbliższa, odeszła, to jakim cudem mam zatrzymać przy sobie resztę? co mam zrobić aby ta garstka przyjaciół przy mnie została? nie dam sobie bez nich rady. są moimi aniołami podtrzymującymi mi skrzydła przed upadkiem. wiem że bez nich umrę, zwłaszcza że właśnie teraz, w środku nocy, niemal wykrwawiam się na śmierć. tak bardzo boję się przyszłości.
|
|
 |
1) rzucam się z jednego miejsca w drugie. chcę krzyczeć ale nie jestem w stanie złapać powietrza do ust. walczę sama ze sobą próbując wydostać się z koszmaru. wykrzykuje że mnie nienawidzi, że żałuje że kiedykolwiek prosiła mnie o pomoc. wymierza mi w policzek i nie mam się co dziwić, zasłużyłam na to. chociaż robiłam wszystko co mogłam, stawałam na głowie aby jakoś jej pomóc, poświęcałam każda wolna chwilę aby jej wysłuchać, aby mogła się ze spokojem wypłakać. chciałam tylko aby wszystko było dobrze, a ona właśnie odwraca się ode mnie i odchodzi, wiem, że to koniec. wszystkie wspólnie spędzone chwilę nie mają już najmniejszego sensu, to już nigdy nie wróci. ona już nigdy nie wróci. chcę błagać ją aby została, ale nie jestem w stanie. budzę się cała roztrzęsiona i zalana potem. jest czwarta w nocy. siadam na brzegu łóżka i z bezsilności zakrywam dłońmi twarz. to nie był sen, to zdarzyło się naprawdę. wiedziałam, że kiedyś tak się stanie, jednak nie dopuszczałam do siebie tej myśli.
|
|
 |
Mówiłeś mi "jesteś moim aniołem", "nie wyobrażam sobie bez Ciebie życia", a później z taką łatwością odszedłeś ode mnie. Nagle słowa stały się tak mało znaczące, a ja nie potrafiłam uwierzyć, że można tak łatwo rzucać je na wiatr. Nie wiedziałam w co mogę jeszcze wierzyć, straciłam zaufanie do każdego wokół, bo nagle wszyscy wydali się tacy zakłamani. Zmieniłeś mój sposób patrzenia na świat i na ludzi. Odchodząc odebrałeś mi zdolność do kochania, bo pomimo tego, że jestem przepełniona miłością do Ciebie ja nie umiem kochać. / napisana
|
|
 |
Nie wiem jak to jest możliwe, w końcu minęło tyle czasu, który miał uzdrowić moją chorą duszę i popękane serce, ale ciągle połową siebie tkwię w tym, co było kiedyś. To nie są tylko wspomnienia, które nie chcą przeminąć. To jest coś więcej - takie poczucie, że to co było najpiękniejsze może jeszcze wrócić, że wystarczy tylko odpowiednie słowo, a znów będzie jak dawniej. Tamto życie było lepsze, dlatego więc tak często do niego wracam, ciągle porównuję, analizuje. Utknęłam w tym czego dawno już nie ma, a to strasznie wykańcza i w żaden sposób nie pozwala otworzyć jakiegokolwiek nowego rozdziału. Chciałabym odciąć się od tego jakąś grubą kreską, ale on ciągle jest ważną częścią mnie, a dopóki nią będzie - ja nie urodzę się od nowa. / napisana
|
|
|
|