|
mimo, że tak wiele się dzieje, dla mnie nie zmienia się nic.
|
|
|
Coraz trudniej wstrzymać się od łez. Między nami strach, między nami brud. Nie do wiary, jak łatwo zgubić sens...
|
|
|
Mnie nikt nie zmusza do miłości. A nawet wręcz przeciwnie, wszyscy mi ją odradzają. Ale ta miłość jest dla mnie jak nałóg. Trwam w niej dobrowolnie, nic na siłę. Zachowuję się jak narkoman, który co dzień twierdzi, że nie musi brać, ale chce, codziennie zażywając coraz to większą dawkę. Sądzi, że to on jest tego władcą, i to on decyduje, kiedy to wszystko skończy, a w rzeczywstości rządzi nim trucizna. Ale on tego nie widzi, kiedyś to zobaczy, ale będzie już za późno, żeby tak po prostu sie od tego odciąć raz na zawsze. Ze mną jest tak samo. Jestem uzależniona od miłości. A trucizną, która coraz bardziej mnie niszczy jesteś ty.
|
|
|
Przychodzi taki czas w życiu, kiedy niczego nie można być pewnym. To, co się wiedziało wcześniej wydaje się błędne lub niezrozumiałe. To wszystko wali się, całe moje jestestwo, bycie, kruszy się, rozpada i nie można pozbierać kawałków. Następnego dnia trzeba wstać z łóżka jako względna całość i funkcjonować, by nie odwieziono do psychiatryka.
|
|
|
Bo ja już nic nie czuję, ja już myśleć nie chcę nic
|
|
|
Wole czekać na prawdziwość niż przejechać się donikąd.
|
|
|
Póki serca mi nie wyrwiesz, nie weźmiesz mi nic
|
|
|
Najchętniej wyszłabym z siebie i stanęła obok - ale podwójnego bólu istnienia nie wytrzymam.
|
|
|
Wiem, że muszę odejść, byś zauważył, że nie warto było mnie stracić.
|
|
|
Moglibyśmy wsiąść do samochodów i jechać sobie naprzeciw, sprawdzić, które z nas skręci pierwsze.
|
|
|
Otwierasz oczy i czujesz życia ucisk, wychodząc z domu nie wiesz, czy w ogóle wrócisz.
|
|
|
Otwierasz oczy i czujesz życia ucisk, wychodząc z domu nie wiesz, czy w ogóle wrócisz.
|
|
|
|