 |
pryskam się namolnie tym zapachem. uwielbiał go. napawał się jego drobinkami osadzonymi na mojej skórze. szeptał, wydychając gorące powietrze na moją szyję. dokładam kolejną dawkę truskawkowej woni, która z każdą minutą jest coraz mniej intensywna i żałuję tylko, że wspomnienia jego słów nie ulatniają się tak szybko.
|
|
 |
tamten uśmiech, plany wedle których nie powinien teraz znikać. resztki tuszu w okolicach oczu. bezproduktywne próby oderwania się od myśli o nim - nie zapomnienia, a zatracenia się choć na chwilę w innym świecie. ciche błaganie o spokój w kolejnej spazmie płaczu. "kocham Cię ciągle", które nie pozwala nawet drgnąć naprzód.
|
|
 |
Tak wiem, do snu też można się zmusić. Można też usnąć i już nigdy nie wrócić. | Pelson
|
|
 |
Nie chcę wierzyć w słońce tuż po burzy, bo nadzwyczajnie go nie potrzebuję, nie potrzebuję ciepła promieni, czy tego, że znów będzie na parę chwil, by o zachodzie niepostrzeżenie stąd zniknąć. Nie potrzebuję nadziei na lepsze jutro, definicji szczęścia czy sprostowań uczuć, nie potrzebuję niczego, bo dziś, tak naprawdę nie mam już nic. / Endoftime.
|
|
 |
jego spojrzenie łamie mi żebra.
|
|
 |
wracaliśmy ze wspólnego wypadu za miasto. jedną ręką trzymał kierownicę auta, drugą chwytał moją dłoń. co chwilę zerkał, wgapiając się w moje oczy, po chwili obdarowując ciepłym uśmiechem. znudzona podróżą, oparłam się łokciem o szybę, podziwiając widoki. prędkość z jaką prowadził auto była wręcz powalająca. - szybciej się nie da? - zapytałam, widząc na liczniku 70. nie odpowiedział, bacznie śledząc sytuację na ulicy. nagle przeciwnym pasem ktoś zaczął Nas wyprzedzać, a z Jego ust padło ciche: jedź, jedź. ja szybciej nie mogę, bo wiozę zbyt cenny skarb. [ yezoo ]
|
|
 |
tamten odwyk od uczucia i desperacko ukochanych przez zmysły detali tego człowieka trwał dwa lata. ani w jednym dniu tamtego okresu nie czułam się tak jak teraz.
|
|
 |
niech już się nie odzywa, nie podaje mi kolejnych argumentów co do tego, że tak będzie lepiej. niech nie powtarza jakim jest szczeniakiem, niech już mnie nie przeprasza. niech milczy. to niemożliwe, by przez miesiąc znajomości przywiązać się do kogoś na tyle, by sobie nie poradzić. oddycham; z książką o, bo jakby inaczej, miłości w ręku i torsjami żołądka podczas odszukiwania siebie we wszystkich wzmiankach o tęsknocie.
|
|
|
|