 |
Przyjdzie czas, wiary nie trać oddychaj,
przeproszę Ciebie pierwszą gdy przegram, oddychaj.
|
|
 |
Wczoraj znów szukałem śmierci na ulicach,
ale nie martw się, nie pytaj, chyba śmierć nas unika
|
|
 |
Ciężko wiesz jakoś przestać pluć na to całe życie i wyciągnąć z serca nóż
Nie tak miało być wiesz, mama, znowu z rana padam na kolanach,
Zamiast mieć plan, mam kaca
i zamiar dziś znów się schlać jak szmata
|
|
 |
O mnie się nie martw, mama , o mnie się nie martw,
Możesz modlić się za mnie, bo o resztę nie dbam znów
|
|
 |
Nie odzywałem się przez tydzień i w Twoim głosie słyszę niemoc,
Nie pytasz dokąd idę, ale wiem, że idziesz ze mną.
|
|
 |
Tam jutro spotkamy się na chwilę, na pewno. Nie lubię kiedy pytasz czy przyjdę na trzeźwo...
|
|
 |
Chciałabym żeby jego ból w całości przeszedł na mnie. Żeby w jego tęczówkach znów było widać radość. Chciałabym żeby pomimo wszystko czuł, że ma dla kogo żyć, że ma dla kogo walczyć. Jego krzyczący, błagający o pomoc wzrok wyrywa moje serce. Bezradność kawałek po kawałku niszczy mnie od środka z dnia na dzień zadaje coraz większy ból, którego maskowanie wychodzi mi coraz gorzej. Widze jak jego dobne ciało już się poddało. Grymas i przepełnione smutkiem oczy zaciskają gardło. Czuje jak delikatnie zamyka moja dłoń w swojej. Łzy same spływają po policzkach. Czuje jak każde słowo z bólem wydostaje się z ust. Jak każde jego "nie płacz" coraz bardziej nasila szloch. [ ciamciaa ♥ ]
|
|
 |
Zobacz jak nas odbija lustro,
Zdrówko, wypijmy za nas, za przyszłość, zrób to.
Wypijmy za nas, nim dla nas będzie za późno.
Zdrowie kochana i spierdalaj kurwo.
|
|
 |
Nie mogę kurwa wybrnąć, zrób coś.
Chyba trzęsą mi się ręce i chyba chciałbym usnąć
|
|
 |
Lubię jak jesteś blisko ust bo,
Pierdole, rzucam wszystko, chuj w to.
|
|
 |
Nie jestem sam, jesteś obok i jutro
Będzie mnie bolał łeb od twoich głupot
|
|
 |
Lubię jak jesteś zimną suką.
Jeśli nie ja to koledzy Cię tłuką.
|
|
|
|