 |
|
a jak mnie zranisz, to będzie mi smutno. a jak będzie mi smutno, to będę zła. a jak będę zła, to rozpierdolę Ci łeb. prosty schemat, nie ? || kissmyshoes
|
|
 |
|
tak, to ja jestem: tą, która wiecznie po dzielnicy wozi się z facetami. tą, która w szkole całe przerwy spędza z przyjacielem maszerując na fajkę, a następnie do żabki 'po coś do wpierdolenia'. tą, która zawsze siedzi w ostatnich ławkach, rozpierdalając każdą lekcję. tą, która przesiaduje wszystkie letnie wieczory na ławkach, na osiedlu. tą, z którą śmiało możesz wskoczyć do jeziora w ubraniu, nawet jesienią. tą, która zamiast pójsć na zakupy woli pograć w kosza na boisku. tą, która zawsze zjadana jest wzrokiem przez laski z okolicy. dlaczego ? co jak co, ale otacza mnie grono zajebistych ciach, w których ja widzę tylko przyjaciół. || kissmyshoes
|
|
 |
|
siedziałam u przyjaciela wraz z Jego kumplami, pijąc wódkę. posiadówa się rozkręciła. jakoś około 1 w nocy, ktoś zadzwonił do drzwi. biorąc piwo do ręki krzyknęłam: ' otworzę ' - udając się na korytarz. gdy otworzyłam drzwi moim oczom ukazała się policja. przywitali mnie po nazwisku - dobrze mnie już znali, z racji iż jeden z Nich był Naszym byłym dzielnicowym. patrzyłam na Nich dość mocno zajebanym wzrokiem. weszli do środka, wołając właściciela mieszkania. gadka szmatka, tere fere, gdy nagle słyszę z ust kumpla: ' zamknij dupę, i załóż kaganiec na ten pierdolony zafajdany pysk'. popatrzyłam na Niego zszokowana, po czym ledwie wydusiłam z siebie: ' Gracjan, popierdoliło Cię'. nie minęło pięć minut, gdy siedział już w radiowozie. i może byłoby to dziwne, straszne i wgl, gdyby nie fakt, że On miał z tego zajebisty ubaw, a my chwilę po tej akcji wróciliśmy do robienia kolejnej 0,7. || kissmyshoes
|
|
 |
|
piję już czwartą butelkę wody niegazowanej. mam tak potężnego kaca, że umieram. a wszystko za sprawą wczorajszego telefonu o 22:30: ' pijemy?'. już nigdy nie odpowiem: ' no pewnie, zaraz będę'. moja głowa tego nie wytrzyma, fuck. || kissmyshoes
|
|
 |
|
nie mam w ogóle dostępu do moblo u mnie w domu. nie wiem co się dzieje, ale włączyć mi się nie chce. więc na razie zawieszam. trzymajcie się ;*
|
|
 |
|
31 październik 2011. to już jutro. jutro jest jego święto. nie mogę pójść tam sama. nie dam rady. zapłaczę się na śmierć. nie mogę pójść i od tak zapalić znicz i postawić kwiatka. to straszne. jak można wierzyć, że zmarłym potrzebny jest ten cholerny kwiatek?! haha to żałosne.... nie mogę tam pójść. boję się. boże dlaczego zabrałeś mi go!? nienawidzę cię! nienawidzę rozumiesz! /wpis z pamiętnika.
|
|
 |
|
nic już dla mnie nie ma znaczenie. nawet to, że kawa jest bez cukru, herbata z cytryną, a on z nią. nic. tak po prostu mam wszystko w dupie.
|
|
 |
|
codziennie słyszę jak złą i beznadziejną córką jestem. codziennie wmawiają mi, że nie dam rady - a ja z każdym dniem coraz bardziej obalam ich tezę, pokazując na co mnie stać. codziennie mówią mi: ' do niczego w zyciu nie dojdziesz ' - a ja wiem, że będą ze mnie ludzie. codziennie próbują mi podciąć skrzydła, a ja dzięki temu wzbijam się ku górze. || kissmyshoes
|
|
|
|