 |
Chodź, pokażę Ci miasto z perspektywy chmur.
|
|
 |
Totalnie różni, a jednak tacy sami.
|
|
 |
koniec pierdolenia o tym, czego nie ma.
|
|
 |
martwię się. zaczynając od tego, że największą obawą napawa mnie to przywiązanie, moja odpowiedzialność za to jak je utrwalam i za niego, za jego serce, które trzymam w dłoniach, a przy upuszczeniu będzie równoznaczne z jego całkowitym upadkiem - nie tylko jednego mięśnia. przeraża mnie ożywienie i gotowość w jego oczach, gdy odbiera telefon od któregoś z kumpli z informacją o kolejnej spinie; zaciskam, z cholernego strachu o niego, wargę, a on wraca po godzinie i łapiąc mnie za dłonie, zapewnia, że nic się nie dzieje, by nieświadomy tego, że słyszę, kilka minut później opowiadał znajomemu, że w starciu na jego gołe ręce, przeciwnik wyciągał łom. mogłabym tłumaczyć to tym, że prawie się nie znaliśmy, gdy się w to pakowałam, ale nie przejdzie mi to przez gardło. wciąż wydaje mi się, że po prostu warto jest w tym tkwić.
|
|
 |
Siemasz kwiatuszku, prezentujesz się konkretnie .
|
|
 |
on mnie nie ogranicza, a ja nie robię nic, by musiał się martwić. patrzy na mnie z troską w oczach i zdarza mu się pytać czy wszystko w porządku, lecz nie zakazuje mi niczego. noszę na nadgarstku opaskę jego ulubionego piłkarskiego klubu od kilku dni, podobnie jak on wcisnął sobie na nos moje okulary przeciwsłoneczne. spędzamy razem całe dnie, a pół godziny po pożegnaniu już wspomina o tym, jak tęskni. pisze mega słodkie wiadomości na dobranoc i oboje udajemy, że już się kładziemy, że zasypiamy bez problemu nie zaprzątnięci żadnymi myślami. między pocałunkami obiecał mi, iż nie będzie wymagał ode mnie wyznań i za to mu dziękuję, bo moje serce się po prostu gubi.
|
|
 |
obyś cierpiał, skurwysynu
|
|
 |
pamiętam wszystko. każde Twoje słowo, dotyk Twoich dłoni, każde Twoje spojrzenie skierowane w moją stronę, zazdrość Twoich oczach, gdy zamieniałam dosłownie dwa słowa z kumplem, Twój obłędny uśmiech i ten zapach, od którego zawsze kręciło mi się w głowie. mój ulubiony. uwielbiałam wracać do domu przesiąknięta zapachem Twoich perfum zmieszanych z papierosami. byłam tak cholernie szczęśliwa, dlaczego mi to odebrałeś!?
|
|
 |
|
Wkurwia mnie ostatni w paczce papieros, niedziałające Moblo, bezradność i brak Ciebie. //bereszczaneczka
|
|
 |
i znowu wracają te ciepłe, długie dni i utęsknione wakacje. mam wrażenie, że razem ze słońcem wspomnienia o Tobie wracają do mnie ze zdwojoną siłą. jakby od gorąca chciały wyparować, automatycznie dając o sobie znać. szkoda tylko, że robią to w tak brutalny sposób.
|
|
 |
nikt dziś nie docenia geniuszu zawartego w słowach. nikt nie docenia bliskości, wierności, zaufania i poczucia bezpieczeństwa. wiedza, że jest się zdolnym do miłości na nic się już nie przydaje, a poczucie samotności sprawia, że każdy z nas jest pełen lęku. niegdyś zamykając oczy potrafiłam wyobrazić sobie szczęście. szczęściem była kropla deszczu, uśmiech obcej osoby, lekki promień słońca ale także świadomość, że gdzieś na końcu tej całej beznadziei czekasz na mnie Ty. to niepozornie krucha sprawa, bo niespełniona miłość pozostaje zawsze tą największą. tylko ona potrafi zatrzymać czas. tylko ona potrafi sprawić, że człowiek pragnie poczucia bliskości. suwerenna czułość a nie ślepe pożądanie. niekończąca się chęć bycia razem a nie ślepe przywiązanie. wiecie czym jest poświęcenie? wyrzeczeniem. ale czy warto poświęcać się dla czegoś co prędzej czy później i tak znajdzie się ku barierze kresu i nienawiści? czy warto wyrzec się przeszłości, zapomnień o wspomnieniach i zacząć żyć chwilą?
|
|
|
|