 |
patrzyłam na niego z boku. widziałam tą maskę przylegającą do jego twarzy. ten teatr w którym występował oraz całą publikę. jego wytrenowany uśmiech, głos. obserwował mnie kątem oka z bólem w źrenicach, bo wiedział już, że nie ma odwrotu, że widzę-rany, które oszpeciły całą duszę, cierpienie, brak sensu, kumulujący się niesmak do życia.
|
|
 |
proszę cię nie myśl, że będziemy mogli cofnąć się jeśli powiesz mi, że chcesz mocno mnie. wiedz, że to łamie mi serce, ale kurwa nie chce widzieć ciebie więcej. / wiksen
|
|
 |
już nie umiem się smucić, umiem się wkurwiać, umiem ranić dupy i umiem grać na uczuciach. / wiksen
|
|
 |
zabierz ją gdzieś, gdzie wam nic nie trzeba. pokaż, że nie musi umierać, żeby iść do nieba. / wiksen
|
|
 |
dam ci cały świat choć na chwilę, jeśli będzie to możliwe. / wiksen
|
|
 |
chyba za często bywam zbyt zimny, choć podobno mam coś, czego nie ma nikt inny .. / wiksen
|
|
 |
jakiś tydzień temu "ja w siatkówce jestem oburęczny, ale wolę na lewą, więc przeważnie wystawiaj mi na lewą, czasem na prawą"; dzisiaj - o matko, wystawiłaś mi na prawą! - miało być czasem na prawą! - ale to nie był ten czas / jak Go ogarnę, będę mistrzem.
|
|
 |
te wszystkie rozstania nie musiały kończyć się bezsennością, otulaniem kołdrą, gdy drżało całe ciało i przygryzaniem wargi, by milczeć, nie krzyczeć z bólu. nieporozumienia nie musiały oznaczać zerwanych znajomości. nie powinny popłynąć łzy w tak wielu momentach, kiedy wystarczyło odwrócić się, nie dyskutować. ścieraliśmy sobie serca, upadając. zapominaliśmy, że potknięcie nie musi mieć następstwa w upadku.
|
|
 |
wsypywanie płatków do miski ciepłego mleka z ledwo co otwartymi oczami. włóczenie się niczym zombie do łazienki z czekoladowymi resztkami pomiędzy jedynkami. zero myśli o tym, że może warto byłoby wyprostować włosy czy zrobić choć lekki makijaż. byle co i plażówka. pościeranie się, pocięcie, powybijanie niektórych części ciała, plus ciągły uśmiech. prysznic i powrót na piasek, by wrócić późnym wieczorem i paść wprost do łóżka. mimo przeciągającego się niemiłosiernie roku szkolnego, wakacjami pachnie!
|
|
 |
mógłbym znów się postarać
I przestać pić, przestać jarać, ale życie
wzamian tępy śmiech ma dla nas.
|
|
 |
i znów się zastanawiam jak jej teraz idzie w życiu.
|
|
 |
trafie w hajs i kupie Ci kwiaty, kiedyś.
spijemy toast za te śmieszne plany
i za to co, jeszcze przed nami,
ale dziś już nie dzwoń,
dziś zapijam pamięć
ta..
|
|
|
|