 |
kiedy mówi mi 'Księżniczko', naprawdę czuję się jak w bajce.
|
|
 |
mimowolne palpitacje na Twój widok. tak już jest. uczuć nie wymażę.
|
|
 |
codziennie wieczorem kładę się do łóżka. pachnę jak guma do żucia, na ciele orbit owocowa, na włosach miętowa. przykrywam się kołdrą, wtulam się w Twoją, dużą, czerwoną bluzę wypryskaną perfumami i skrupulatnie ogarniam treść esemesa na dobranoc, w którym zawarta jest przesadna ilość czułości. później zasypiam z uśmiechem na twarzy i przekonaniem, iż jestem w odpowiednim miejscu, o odpowiednim czasie.
|
|
 |
nie jest idealnym mężczyzną. nie jeździ na białym koniu, nie przynosi mi czerwonych róż. gdy zezłości się, zostawia mnie, odpycha, czasami palnie coś nieodpowiedniego, a ja płaczę. ale wiesz co. wolę pyskatego, niegrzecznego chłopca niż ciepłą kluchę, która nawet odpyskować nie potrafi.
|
|
 |
Między tym co w Tobie i we mnie, są błędy,
których analizy nigdy nie będziemy pewni.
I życiowe dewizy, schizy, senstymenty,
sprawiają że momenty odrzucają swe błędy.
|
|
 |
'Niestety nasza prawda dała się pokonać plotkom
Wiesz nie każde historie się tutaj kończą słodko
Dzisiaj powieszę na balkonie coś choćby zmokło
Tylko po to żeby znów nie patrzeć na jej okno...'
|
|
 |
Często, gdy leżeliśmy przytuleni do siebie, kładłam głowę na jego piersiach. Gładził delikatnie moje włosy, a ja słuchałam jego bijącego serca. Nigdy nie wysłuchałam żadnej arytmii. Gdy zasypiał, patrzyłam godzinami na niego, jak oddychał miękko i spokojnie. Czasami
na moment jego oddech przyśpieszał i wargi rozchylały się lekko.
I wtedy chciałam być w jego głowie. Wtedy najbardziej.
|
|
 |
Pamiętaj, jesteś kobietą. Całym pięknem tej planety. Jesteś silna, mądra i nadzwyczajna - nie dasz sobą pomiatać jakiemuś skurwysynowi. Nie jesteś stworzona do czekania i błagania aż wróci, jesteś stworzona do ukazywania swojego piękna - by on później żałował, co stracił, więc do dzieła, Słonko.
|
|
 |
trzeci rok, a ja ciągle czuje to samo. tą samą pustkę, ten sam ból. co drugi dzień jestem pod Twoim domem i dopiero dochodząc na schody dociera do mnie że przecież Ciebie tam nie będzie. Po tych 3 latach bez Ciebie mogę szczerze przyznać, że sobie nie radzę. złość, żal, smutek - wszystko na raz się miesza. staram się walczyć, pozbierać dla Ciebie, ale picie samej do siebie czy chodzenie w pojedynkę na spacery nie ma najmniejszego sensu. Próbuje odpowiedzieć sobie na pytanie- dlaczego? Po jaką cholere wsiadłeś na ten pierdolony motor. Zostawiłeś mnie z tym wszystkim samą. Z miłością sam na sam nie wygram.
|
|
|
|