 |
Jego oczy nie od dziś są mi bliskie. Jego zapach zawsze
będzie ponad przeciętność. Jego usta graniczą z cudem.
On sam jest całym światem.
|
|
 |
Dałam mu serce. Bo zaufałam. Zapatrzona w niebo, zapomniałam patrzeć pod nogi. Upuścił moje serce. A ono rozbiło się, niczym szklanka na drobne kawałeczki. Pozbierałam okruchy. Godzinami klejąc je w samotności.
|
|
 |
Zatraciła się w tym. Codziennym wstawaniu i paleniu fajki z kubkiem kawy ozdobionym w serduszka. Poznała całkiem nowe oblicze swojej osoby. Lepsze ? Dla Niej wszystko stało się lepsze. Biały proszek i uszczęśliwiacz w paczce fajek dawały jej stuprocentowe zadowolenie z życia. Ciągnęła dziennie coraz więcej papierosów, coraz większe dawki , a wszystko równało się z zapomnieniem o Nim. O 170 cm wzrostu u niebiańskich tęczówkach.
|
|
 |
byłeś, kochałeś, zjebałeś.
|
|
 |
Uwielbiałam to. Uwielbiałam jak przychodził do mnie wieczorami stawiał przed moimi oczami po czteropaku Redsów na głowe i paczkę LM-ów miętowych tylko dla mnie. Tak bardzo lubiłam czuć, że w końcu ktoś się o mnie troszczy, martwi. Że ktoś jest. Był na każdego sms, odprowadzał ze szkoły i szedł ode mnie dopiero kiedy zasypiałam. Czułam Go. Po prostu. Ale strach opanował moją psychike do perfekcji. Nie radziłam sobie, mimo że miałam Jego. Odpuściłam. Za słaba jestem na miłość Kochanie.
|
|
 |
Może Twoja obojętność po tym wszystkim powoli zabija we mnie człowieka, ale mimo to nie chcę innego mordercy.
|
|
 |
Pochłonęłabym Cię, nie zostawiając ani okruszyny... Zagłodzisz mnie na śmierć swoim nieistnieniem.
|
|
 |
Zaskocz mnie biciem serca, a zaskoczę Cię melodią która do niego pasuje.
|
|
 |
Nauczyłam się, że rok ma 365 dni, doba 24 godziny, a godzina 60 minut, ale nikt mnie nie oświecił, że sekunda bez Ciebie jest wiecznością.
|
|
 |
Nie staraj się być dla mnie początkiem i końcem. Bądź środkiem do którego dążę z początku i wracam z końca swoich wątpliwości.
|
|
 |
Lubię kiedy bawimy się w rodzinę. Palisz papierosy z patyków i wozisz mnie swoim wymyślonym autem. A ja zbieram liście na naleśniki z błotem. Na niby idziemy spać. Wracamy na serio.
|
|
|
|