 |
jedyne czego żałuję to tych, jesiennych wieczorów, kiedy nie ma Ciebie przy mnie, a ciepły koc i gorący kubek kakao, musi mi zastępować Ciebie, Twoje 36,6C i te pocałunki, które pozwalały mi się poczuć, jak w środku upalnego lata.
|
|
 |
nazywaj mnie suką. tą podłą, zimną i bezwzględną. to właśnie Tobie, byłabym w stanie wbić z premedytacją moje ulubione szpilki, w sam środek klatki piersiowej po wspólnie, spędzonej nocy. właśnie wtedy, gdy uznałbyś, że możesz mnie mieć, pełna zawiści, wbiłabym swoje krwistoczerwone paznokcie, w Twój kark o czekoladowej karnacji, czule szepcząc,że nigdy nie będziesz mnie miał.
|
|
 |
kocham Was i dziękuję! :*
|
|
 |
rzucała wszystkim, co wpadło w jej kruche dłonie, bez namyślnie rozwalając każdy z przedmiotów o ścianę. miała władzę nad wszystkim. nad wszystkim oprócz samej siebie. podświadomość, nie pozwalała jej zapomnieć. nocami zwijała się z bólu na myśl o tym jaka była szczęśliwa. nic nie boli tak bardzo, jak świadomość ulatniającego się szczęścia.
|
|
 |
bezwładnie usiadła na zdartym parapecie, starej kamienicy. rozkoszując się dymem swojego papierosa, zaciskała zęby jak kilkuletnie dziecko, nieznoszące sprzeciwu. biła się z myślami, wyklinając boga. kosmyki jej blond włosów, bezwiednie opadały na jej czoło. uchyliła delikatnie okno, by poczuć na dłoniach, mżący deszcz, za którym tak przepadała. 'przepraszam'. usłyszała, ciche skomlanie za plecami. 'przebacz mi'. - wypowiedziane, półgłosem. nie odwróciła się. nie mogła znieść jego widoku. nie po raz kolejny. bijąc się z własną podświadomością, wychyliła się za okno, przekonana o słuszności własnej śmierci. złapał ją za ramiona, w ostatnim momencie. spojrzała na niego swoimi przeszklonymi do granic możliwości źrenicami i dała mu w twarz. 'nie będziesz decydował o moim życiu. ani o życiu ani o śmierci.' - wyszeptała, po czym gwałtownie skoczyła z okna. tak, aby nie zdążył jej po raz kolejny powstrzymać.
|
|
 |
to irracjonalne, spoglądać codziennie w to samo lustro, każdego dnia widząc kogoś innego. budzić się z nadzieją, że dzisiaj mimowolny uśmiech będzie nam towarzyszył jak cień, a my nie zdołamy się poparzyć nawet najgorętszą zieloną herbatą, podglądając niewinnie, wschodzące słońce.
|
|
 |
moje serce , jego serce - poznajcie się! :)
|
|
 |
Rozmyj się ze mną razem po ścianach, wypełnimy pustkę, która wypełniała mnie od rana, razem rozumiemy się, popatrz już nie widzę nikogo poza Tobą.
|
|
|
|