 |
|
Nie lubię spotykać starych znajomych, tych których nie widzę już trzeci rok,
bo co mam powiedzieć, że fajny mam pomysł, pogadajmy gdzie z kim kto,
i wiem, że widzi mnie już, bo macha mi już, i czeka na światłach,
i czuję jak w kieszeni nóż otwiera sam się,
i teraz patrz akcja:
- Cześć.
- Cześć.
- Co tam?
- Nic. U mnie to samo gówno, wiesz.
I nie chcę już pytać co u niej,
bo w sumie to co mnie to, kurwa,no późno jest.
|
|
 |
|
Nie lubię spotykać starych znajomych, tych których nie widzę już trzeci rok,
bo co mam powiedzieć, że fajny mam pomysł, pogadajmy gdzie z kim kto,
i wiem, że widzi mnie już, bo macha mi już, i czeka na światłach,
i czuję jak w kieszeni nóż otwiera sam się,
i teraz patrz akcja:
- Cześć.
- Cześć.
- Co tam?
- Nic. U mnie to samo gówno, wiesz.
I nie chcę już pytać co u niej,
bo w sumie to co mnie to, kurwa,no późno jest.
|
|
 |
|
wszystko mi jedno czy spale się czy nie, niech spłone doszczętnie
|
|
 |
|
obiecuje, przestane, jedynie ostatni raz uspokoje przestraszone brakiem dłonie
|
|
 |
|
wczoraj szeptałem komuś na ucho piękne kłamstwa. ktoś udawał, że mi wierzy
|
|
 |
|
'Mówiłaś mi po pierwsze szczerość - bez niej nic nie wyjdzie
Mimo to wiem, że niektóre sprawy lepiej przemilczeć
|
|
 |
|
dali nam wcześniej rozkaz, ale zanim nas skreślę, to
masz dla mnie przyjść się przebrać w biel
i wzywać będziesz Boga nawet z tym, nie ściemniaj mnie
bo dziś nie wyjdziesz stąd nad ranem
|
|
 |
|
jak to mówią, My to ktoś tam, My jak milion ofiar bez imion
|
|
 |
|
My to rozsypane puzzle po glebie i to głupie bo
jeden element zgubie i już się coś jebie
i chyba znów nie potrzebnie przez coś się wkurwię, odejdę
a Ty nie pytaj co u mnie bo wiem, ze chuj Cię to pewnie, co nie?
|
|
 |
|
Chcieli mi wmówić, że się dam zjeść
że wejdę w paszczę, że się pcham, gdzieś
gdzie jest cmentarz serc, że nieważne, że nie patrzę
że się zaćpie, że już zamknięty jestem w klatce
jeszcze raz, że spieprzę szansę, jak prawie każde przedtem szanse
|
|
 |
|
mówili mi, że z czasem zapomnę, że zagoją się rany, że przestanę wydrapywać sobie serce, by nie czuć tej tęsknoty. mówili, że przestanę przywoływać wspomnienia Twojego głosu, że Twoje pocałunki wyblakną, a skóra nie będzie cierpła z powodu ich braku. mówili, że Twój głos przestanie dźwięczeć w zakamarkach duszy, że śmiech przestanie odbijać się echem o puste ściany serca. mówili, że kolor Twoich oczu, zapach perfum, ciepłota ciała, że to wszystko kiedyś ze mnie uleci. Twoja osoba przestanie niszczyć mnie każdego dnia, przestanie grać istotną, najważniejszą rolę. wszystkie obietnice, które złożyłeś, wszystkie słowa, które wypowiedziałeś, miały przestać istnieć, miały zniknąć. więc dlaczego nadal we mnie żyjesz? dlaczego potrafisz zmącić spokój, w którym tak mi dobrze? dlaczego zapisałeś się tak trwale? tak silnie? dlaczego właśnie Ty?
|
|
|
|